Gdy wiceadmirał był zmuszony jechać z Gdyni, gdzie mieści się dowództwo Marynarki Wojennej, do Warszawy czuł się źle. Nie tylko dlatego, że to miasto go przytłaczało, ale również z powodu przeczucia, iż kolejny raz będzie musiał się wykłócać o każdą złotówkę dla Marynarki. Gdy sprawy szły nie po jego myśli i politycy odmawiali funduszy, mówił wzburzony: "Nie dawajcie mi kolejnych pasków awansu, dajcie mi okręty!". Kolejnego dnia wracał do pracy i znów walczył o nowe jednostki. Oddany służbie "Był człowiekiem niezmiernie oddanym służbie na morzu. Swoją pasją inspirował nas do jak najlepszej pracy na rzecz Marynarki Wojennej. Nie znosił niekompetencji i malkontenctwa. Jednocześnie doradzał nam, nagradzał inicjatywę i poświęcenie podwładnych. Potrafił błyskawicznie reagować w sytuacjach kryzysowych, a swoim opanowaniem dowodził nieprzeciętnych umiejętności dowódczych" - napisali po śmierci wiceadmirała Karwety jego podwładni. Andrzej Karweta urodził się 11 czerwca 1958 r. w Jaworznie w województwie śląskim. Gdy ukończył Wydział Dowódczy w Wyższej Szkole Marynarki Wojennej w Gdyni został skierowany do służby na trałowcach w 13 Dywizjonie Trałowców 9 Flotylli Obrony Wybrzeża w Helu. "Od samego początku dał się poznać jako oficer pogodnego usposobienia, nie stroniący od ciężkiej pracy i chętny do niesienia pomocy innym" - wspomina Andrzeja Karwetę jego pierwszy dowódca wiceadmirał Jerzy Patz. "Służba na okrętach była dla niego wielkim wyzwaniem, a Marynarka Wojenna zaszczytną służbą. Zawsze łączyły nas dobre relacje. I co najważniejsze - mogłem na niego liczyć w każdej sytuacji. Był nie tylko moim podwładnym, ale przede wszystkim dobrym kolegą" - dodaje wiceadmirał. Od początku doskonały dowódca Karweta objął dowództwo nad pierwszym okrętem - ORP "Czaplą" w 1986 r. To właśnie z nim, w 1987 i 1988 r., zdobył tytuł najlepszego okrętu 9. Flotylli Obrony Wybrzeża. W 1992 r. ukończył podyplomowe studia operacyjno-taktyczne o kierunku dowódczo-sztabowym w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, po czym rozpoczął służbę szefa sztabu w 13 Dywizjonie Trałowców. W 1996 r. został dowódcą 13 Dywizjonu Trałowców. To właśnie on , jako pierwszy, wprowadził polski okręt do składu stałego Zespołu NATO Sił Trałowo-Minowych Morza Północnego i Bałtyku. Karweta optował również za modernizacją tych sił oraz powstaniem pierwszego polskiego niszczyciela min. Od zawsze na trałowcach W 2000 r. dowodził międzynarodowym zespołem sił trałowych podczas ćwiczeń "Baltops 2000". Dwa lata później wysłano go Norfolk w amerykańskiej Wirginii, gdzie w dowództwie Sił Morskich NATO (SACLANT), piastował zarówno stanowisko Polskiego Narodowego Przedstawiciela Wojskowego, jak i zastępcy szefa Oddziału Broni Podwodnej. Gdy SACLANT zostało rozwiązane, Karwetę oddelegowano do pełnienia obowiązków Narodowego Przedstawiciela Łącznikowego przy nowo powstałym Dowództwie Transformacji, także w Norfolk. Po powrocie do kraju, Karweta został zastępcą dowódcy 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. W 2006 r. ukończył studia z Polityki Obronnej w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, a w 2007 r. - Royal College of Defense Studies w Londynie. W tym samym roku, w Dzień Niepodległości, prezydent Lech Kaczyński mianował go na Dowódcę Marynarki Wojennej. Zginął 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem. "Osobiście straciłem bliskiego mi Człowieka, w którym miałem wsparcie we wszystkich moich poczynaniach. Zapamiętam Pana Admirała Andrzeja Karwetę jako dowódcę, który swoim opanowaniem i determinacją tworzył wyśmienitą atmosferę do naszej służby i pracy. Nigdy nie zapomnę naszych wspólnych rozmów, zarówno tych typowo służbowych, kiedy rozmawialiśmy o Marynarce Wojennej, jak i tych, kiedy spotykaliśmy się zupełnie prywatnie" - napisał wiceadmirał Waldemar Głuszko, dotychczasowy zastępca wiceadmirała Karwety. Marcin Wójcik