W Wielką Sobotę 10 kwietnia 1993 roku, polski emigrant w RPA Janusz Waluś zastrzelił w Boksburgu Chrisa Haniego, prominentnego działacza Afrykańskiego Kongresu Narodowego oraz jednego z liderów Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej. Do zamachu doszło w czasie toczących się wówczas rozmów pomiędzy białym rządem w Pretorii, a czarną większością, z Nelsonem Mandelą na czele. Zabójstwo znanego polityka miało wstrząsnąć sceną polityczną RPA. Ostatecznie skończyło się na rozruchach i kilkudziesięciu ofiarach. Polak oraz zleceniodawca zamachu Clive Derby-Lewis z Partii Konserwatywnej zostali skazani na karę śmierci, którą później zamieniono na dożywocie. Innych już wypuścili Waluś za kratkami przebywa już ponad 24 lata. W marcu zeszłego roku południowoafrykański sąd zdecydował, że Polak może opuścić więzienie. Przeciw tej decyzji zaprotestował jednak rząd, a także Południowoafrykańska Partii Komunistyczna i wdowa po zamordowanym polityku. Miesiąc temu Sąd Najwyższy w Bloemfontein zdecydował o tym, że sprawa ma trafić w ręce ministra sprawiedliwości RPA Michaela Masuthy, który od początku sprzeciwiał się uwolnieniu Walusia, mimo że wcześniej z więzienia wypuszczono wielu innych skazanych na dożywocie, czy długoletnie wyroki, jak choćby Eugene de Kock’a, który w latach 80., stał na czele owianych złą sławą tzw. "szwadronów śmierci". Dwa lata temu więzienie, z uwagi na zły stan zdrowia, opuścił też Clive Derby-Lewis (zmarł pod koniec zeszłego roku). Minister sprawiedliwości RPA ma 90 dni na podjęcie decyzji co do przyszłości Walusia: czy pozostanie on w więzieniu, czy wyjdzie na warunkowe zwolnienie. Jeżeli tak by się stało, to Polak z pewnością szybko byłby deportowany, bo zrzekł się południowoafrykańskiego obywatelstwa. Domagają się równego traktowania Po ostatniej decyzji sądu w Bloemfontein i wobec stanowiska rządu RPA, szanse na wypuszczenie Walusia z więzienia w Pretorii są niewielkie. - Tutaj nawet strażnicy więzienni odnoszą się do mnie z sympatią i z dużą dezaprobatą podchodzą do działań swojego ministra. Życzą mi powodzenia i tego, żebym się trzymał. W tej chwili nie jestem już obywatelem RPA, a tylko Polski. Po ewentualnej decyzji o wyjściu powinienem zostać "wykopany" do kraju swojego pochodzenia - mówił Waluś Interii w kwietniu br. Teraz jednak, po ostatnich decyzjach, jego sytuacja jest mocno zagmatwana. Z uwagi na skomplikowaną i trudną sytuację w RPA, polskie organizacje prawicowe oraz część polityków z prawej sceny politycznej, zdecydowała się na zademonstrowanie poparcia Walusiowi. W najbliższą środę na ręce ambasadora RPA w Polsce Lehlohonolo Shadrack Ted Pekane ma być złożona petycja w sprawie uwolnienia Walusia. Pikieta na ulicy Koszykowej zaplanowana została w środę o godzinie 15.30. Na godz. 18 zapowiadana jest demonstracja przed Ministerstwem Spraw Zagranicznych. W prawną pomoc Walusiowi zaangażowali się politycy z różnych partii politycznych, m.in. senator Jan Żaryn, Tomasz Rzymkowski, Robert Mordak, Adam Bachleda-Curuś, Robert Winnicki czy Grzegorz Braun. - Domagam się po prostu równego traktowania wobec prawa. Mój ojciec spędził w więzieniu 24 lata. Zapłacił za swój czyn. W marcu zeszłego roku otrzymał zwolnienie warunkowe. Nadal pozostaje w więzieniu, podczas gdy z dobrodziejstw zwolnienia korzystają, po znacznie krótszym pobycie w więzieniu, sprawcy bestialskich mordów na kobietach i dzieciach. Uważam, że przetrzymywanie mojego taty w więzieniu jest decyzją wyłącznie polityczną, co podważa niezawisłość wymiaru sprawiedliwości w RPA - mówi Interii Ewa Waluś, która w czerwcu zeszłego roku skierowała list otwarty do Prezydenta RP Andrzeja Dudy, z prośbą o interwencję w sprawie uwolnienia jej ojca. Michał Zichlarz