Prezydent był gościem programu Tomasza Lisa w TVP2. Lech Kaczyński powiedział, że umowa zawarta z premierem podczas kwietniowego spotkania na Helu nie zawierała szczegółów. - Nie rozmawialiśmy o szczegółach, rozmawialiśmy o samej zasadzie i doszliśmy - jak sądzę w miłej rozmowie - do porozumienia. Chciałbym mieć więcej takich rozmów z panem premierem - powiedział prezydent. Helskie porozumienie między premierem a prezydentem ws. Traktatu Lizbońskiego dotyczyło zmiany tzw. ustawy kompetencyjnej - czyli ustawy o współpracy rządu z parlamentem w kwestiach dotyczących członkostwa Polski w UE. Prezydent był pytany o to, co się stanie, jeśli nowa ustawa kompetencyjna nie będzie odpowiadała jego oczekiwaniom. - Trzeba przygotować tę ustawę. W tej chwili jest jedna propozycja (projekt złożony przez PiS - red.), powinna być druga i dojdziemy do porozumienia - powiedział Lech Kaczyński. Dopytywany, czy podpisze Traktat, jeśli z Sejmu wyjdzie ustawa kompetencyjna niezgodna z jego wizją, porównał tę sytuację do "zastanawiania się nad tym, co będzie, kiedy między Warszawą a Krakowem zdarzy się trzęsienie ziemi". Według prezydenta, prawdopodobieństwo wyjścia z Sejmu złej - w jego oczach - ustawy nie jest wcale większe od takiego trzęsienia. - Myślę, że nie będzie żadnych przeszkód z jego (Traktatu) podpisaniem - powiedział prezydent. W zeszły poniedziałek klub PiS przedstawił swój projekt ustawy kompetencyjnej. Przedstawiciele tej partii przekonywali, że został on skonsultowany z Kancelarią Prezydenta. PO zapowiedziała, że go nie poprze, bo - zdaniem polityków tej partii - jest on sprzeczny z konstytucją. Zdaniem premiera Donalda Tuska, ustawę kompetencyjną "w ostatecznym kształcie" powinno przygotować Prezydium Sejmu; założenia do tej ustawy przygotowało Rządowe Centrum Legislacji.