powiedział, że będzie odwołanie. - Wyrok zostanie zaskarżony, bo utrzymanie go oznaczałoby jedno - że nie wszyscy są równi wobec prawa - dodał Hofman. Sama sprawa przesłuchania przez komisję ma już znaczenie historyczne, bo komisja zakończyła prace i przyjęła raport. Według sądu, niezależność banku centralnego oraz jego prezesa od kontroli władzy ustawodawczej i wykonawczej jest gwarantowana konstytucyjnie. Wynika to - jak mówiła sędzia Anna Ptaszek - również z ekspertyz prawnych, jakie miała sejmowa komisja śledcza, a mimo to postanowiła wezwać Gronkiewicz-Waltz. Sąd podkreślił, że reprezentujący komisję poseł Andrzej Dera (PiS) nie wykazał legalności wezwania. Sąd podkreślił, że z tych opinii, którymi komisja dysponowała, wynika, iż "komisji we wzywaniu świadków zaleca się daleko idącą ostrożność". Teoretycznie można sobie wyobrazić - uzasadniała sędzia Anna Ptaszek - wezwanie prezesa NBP, ale tylko gdyby miał przekazać komisji informacje, w posiadanie których wszedł jeszcze przed objęciem funkcji w Banku, i to nie dotyczące tej sfery. Posłowie chcieli przesłuchać prezydent stolicy, b. szefową NBP w czerwcu tego roku - jak twierdzili, w sprawie prywatyzacji Banku Śląskiego. - Gdybym przyszła na komisję, złamałabym konstytucję - mówiła wtedy, powołując się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, że komisja śledcza "nie jest uprawniona do badania działalności prezesa NBP".