"Lepper twierdził, że dowiedział się o tym od posła o nazwisku Oszczerowic" - powiedział płk. BOR Arkadiusz Koschalke w prokuraturze. Później doprecyzował, że chodzi o Lecha Woszczerowicza. Andrzej Lepper zaprzecza jednak, by kiedykolwiek wskazywał na Woszczerowicza. Jak podaje "Newsweek" słowa Koschalkego potwierdzają jednak najważniejszą wersję przyjmowaną przez śledczych szukających winnych przecieku. Według niej, Woszczerowicz o planowanej akcji CBA dowiedział się wieczorem 5 lipca 2007 roku od Ryszarda Krauzego, a biznesmenowi miał o tym powiedzieć Janusz Kaczmarek, wtedy szef MSWiA. Krauze miał wysłać Woszczerowicza z tą informacją do Leppera, z którym ten faktycznie rozmawiał następnego dnia rano. Protokoły przesłuchań Arkadiusza Koschalkego z Prokuratury Okręgowej w Warszawie trafiły już do kancelarii tajnej Sejmu. Zażądała ich komisja śledcza, która bada, czy w śledztwie w sprawie przecieku z afery gruntowej doszło do nacisków politycznych na prokuratorów i służby specjalne. - Na tym etapie prac komisji nie chcę komentować tych zeznań, ale w styczniu poruszymy tę kwestię. Jestem pewien, że w końcu prawda się obroni - przekonuje w rozmowie z "Newsweekiem" poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS).