Według informacji "Newsweeka" plan był taki, że Donald Tusk zachowa wpływy w Platformie Obywatelskiej i będzie wspierać byłych kolegów z Brukseli. Jednak w ostatnich tygodniach wszystko się posypało. Głównym powodem była różnica zdań w sprawie stanowiska dla rywala Tuska - Grzegorza Schetyny. Były premier był przeciwny tej nominacji. Dlatego powstał pomysł, żeby ministrem spraw zagranicznych został Jacek Rostowski. Tę kandydaturę zablokował jednak prezydent Bronisław Komorowski. Wtedy - jak donosi "Newsweek", Ewa Kopacz wpadła w popłoch. "Zaczęła wydzwaniać po ratunek, ale Tusk już nie odbierał" - czytamy w tygodniku. Współpracownicy Donalda Tuska doradzali jej, by funkcję szefa MSZ powierzyła szefowi Rady Gospodarczej, Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu, ale Kopacz nie skorzystała. Zaproponowała mu posadę ministra finansów, ale były premier odmówił. Wówczas Kopacz podjęła decyzję o nominacji dla Schetyny. Gdy poinformowała o tym Donalda Tuska, wywiązała się burzliwa dyskusja. Nowa premier miała nawet zarzucić swojemu poprzednikowi, że "nie było go, gdy potrzebowała jego pomocy, dlatego nie powinien mieć teraz pretensji". Atmosferę podgrzała wypowiedź Ewy Kopacz podczas prezentacji nowego gabinetu. Powiedziała, że głównym zadaniem jej rządu ma być "odbudowanie zaufania Polaków". To podobno bardzo nie spodobało się Tuskowi, który kilka godzin później, w prywatnej rozmowie z minister kultury Małgorzatą Omilanowską powiedział, że "Kopacz jest absolutnie załamana" wpadkami, jakie zaliczyła podczas przedstawiania nowych członków rządu. Premier między innymi pomyliła minister kultury z szefem resortu środowiska. "Newsweek" donosi, że relacje między Tuskiem a Kopacz ochłodziły się do tego stopnia, że z tego powodu trzeba było odwołać konwencję wyborczą PO w Katowicach. Konflikt w PO! Dlaczego chcą wymienić Kopacz? Zapraszamy do dyskusji!