"Podczas przesłuchań padają najróżniejsze pytania. Najróżniejsze. 'Co to jest marksizm kulturowy?', 'Skąd pan ma majątek?', 'Za co pan kupił dom?', 'Dlaczego banki powinny zostać zrepolonizowane?', 'Proszę wyjaśnić zasady ordynacji z jednomandatowymi okręgami wyborczymi'. Część rozmów jest nagrywana" - relacjonuje na łamach tygodnika jeden z przesłuchiwanych kandydatów. W "komisji Kukiza" w Krakowie zasiada psychiatra. Co ciekawe, nazywa się... Paweł Kukiz-Szczuciński."Ten psychiatra uczestniczył w kilku takich rozmowach. Przychodził, siadał z boku, czasem o coś spytał, ale głównie obserwował. Czułem się nieswojo, wiedząc, że w komisji egzaminacyjnej przygląda mi się lekarz. Jak się okazało, człowiek nazywa się tak samo jak Kukiz" - relacjonuje osoba ubiegająca się o miejsce na listach.Sam zainteresowany na łamach "Newsweeka" komentuje swój udział następująco:"Jestem przede wszystkim zaangażowany w moją pracę zawodową i charytatywną, które są dla mnie najważniejsze. Nie jestem politykiem i nie zamierzam kandydować do parlamentu. Jestem mężem kuzynki Pawła Kukiza. Od momentu śmierci jego ojca jestem z nim w kontakcie, wraz z rodziną staramy się go wspierać, jak umiemy najlepiej" - wyjaśnił psychiatra. Tymczasem Paweł Kukiz skomentował na Facebooku doniesienia prasowe, jakoby jego ruch był "w ruinie". "13,5% w sondażach dla Ruchu, który zaczął się kształtować 3 miesiące temu (tuż po wyborach prezydenckich), ZERO pieniędzy (w przeciwieństwie do partii, które na kampanię przeznaczają dziesiątki milionów złotych wyrwanych nam z kieszeni) i przy frontalnym ataku partyjnych mediów to ruina. Ale Systemu" - napisał Paweł Kukiz.