Rokita, która w miniony piątek została powołana na stanowisko doradcy prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kobiet, w czwartek formalnie je objęła. Pytana na konferencji prasowej, czy wystartuje w październikowych wyborach parlamentarnych - takie spekulacje, że będzie kandydatką PiS pojawiały się od jakiegoś czasu - Rokita powiedziała, że "uważała, iż jej miejsce jest obok prezydenta i dla niej najważniejsze jest, żeby było jak najwięcej kobiet w Sejmie". Dodała, że bardzo ją zdziwił atak - jak mówiła - ze strony dwóch działaczek PO i członkiń Europejskiej Partii Kobiet (Rokita jest szefową jej sekcji polskiej): posłanki Elżbiety Radziszewskiej i senator Urszuli Gacek. Według Rokity, wszystkie wiele razy dyskutowały o sprawach kobiet i bieżącej polityki. - Wspierałam bardzo panią Ulę Gacek. M.in. dzięki mojemu wsparciu i wsparciu Europejskiej Unii Kobiet, zasiadała w ławach Senatu. Tak samo pani Elżbieta Radziszewska prosiła mnie o wsparcie jako przewodniczącej Europejskiej Unii Kobiet. Te ataki teraz na mnie ze strony tych kobiet są niezrozumiałe - powiedziała Rokita. Podkreśliła, że chce "przede wszystkim łączyć, a nie dzielić" i to jest jej głównym zadaniem. - Zobaczę jak będą wyglądały listy do Sejmu, do Senatu też, ale przede wszystkim do Sejmu, bo główna praca jest jednak w Sejmie i wtedy podejmę decyzję - zaznaczyła. Przyznała, że kusi ją, żeby zaryzykować. "Ale mam na szczęcie tak dużo pracy i zastanawiam się, czy powinnam to zrobić teraz, czy jednak poczekać i może później zrobić ten taki odważny krok" - powiedziała Rokita.