"Spytałam się jej grzecznie czy traktowałaby swój płaszcz w ten sam sposób, a ona na to, że ona jest tu od porządków, nie ja. Gdy odeszła mąż przełożył szybko płaszcz tam gdzie było miejsce i szybko usiadł z powrotem. Stewardessa się odwróciła, zobaczyła to i powiedziała, że nie mam tu nic do mówienia... Jeden Polak powiedział, że usłyszał rozmowę za kotarą i, że prawdopodobnie będą chcieli nas wysadzić. Stewardessa przyszła, kazała wysiąść mojemu mężowi i powiedziała, że tłumaczenie nie jest jej obowiązkiem. Potem przyszedł policjant. Mąż był uderzony przez policjantów, wyciągany z krzesła. Jak chciałam go bronić, to policjant powiedział, żebym się nie wtrącała, bo też mogę dostać. Po trzech godzinach przesłuchań, gdy mąż odmówił wypłaty 8 tys euro, padły obraźliwe słowa. A teraz policjanci i stewardessa mówi nieprawdę - przyznała Nelly Rokita opowiadając o incydencie na lotnisku w Monachium.