Państwo mogłoby przekazywać te pieniądze rodzinie w różny sposób - np. w formie ulg podatkowych. - Jeżeli jeden z rodziców wielodzietnej rodziny przyjmuje na siebie obowiązki prowadzenia domu, rezygnując z wykonywania swojego zawodu, to nie jest bezrobotnym, lecz pozostaje zawodowo aktywnym jako wychowawca. Wynagrodzenie za taką pracę powinno wynosić około 800 zł miesięcznie - argumentuje Nelly Rokita. Jej projekt adresowany byłby głownie do kobiet, jednak mogliby z niego korzystać także mężczyźni. Rokita chciałaby też, żeby rodzina wielodzietna, czyli posiadająca co najmniej trójkę dzieci, miała specjalny dokument - tzw. paszport "Rodzina 3+". Taki dokument uprawniałby do wielu ulg i do korzystania z pomocy społecznej. Posłanka nie potrafi jeszcze dziś powiedzieć, ile jej pomysły kosztowałyby budżet. Jednak Magdalena Kochan (PO), wiceszefowa sejmowej komisji pomocy społecznej i rodziny, jest pewna, że teraz państwa nie stać na realizację postulatów Nelly Rokity. - Mamy kryzys, rząd tnie wydatki. Nie ma szans na dodatkowe ich zwiększanie - mówi Kochan. - Tok myślenia, który przyjęła posłanka Rokita nie jest nam obcy. Rozmawialiśmy w gronie posłów i przedstawicieli ministerstwa o możliwości pomagania takim rodzinom. Jednak dziś nas na to nie stać - wyjaśnia Kochan. Katarzyna Borowska, Agata Kondzińska