Niesiołowski ocenił, że pozew zawiera "niesłychane żądania". Na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie relacjonował, że Skrzypek domaga się od niego 400 tys. złotych oraz przeproszenia "we wszystkich najdroższych telewizjach i gazetach". - Mówimy o ogłoszeniach wielkości krótkiej nowelki Marii Konopnickiej, mniej więcej "Naszej szkapy" - zaznaczył. Niesiołowski szacuje, że te przeprosiny kosztowałyby go drugie 400 tys. złotych. - Ja nie mam tych pieniędzy, musiałbym sprzedać dom, mieszkanie, być bezdomnym z całą rodziną. To coś niesłychanego. (...) Żądania te uważam, za - delikatnie mówiąc - niesłychanie wygórowane, a angażowanie państwowej instytucji w proces cywilny za skandal. PO nie ma zamiaru tak pozostawić tej sprawy - oświadczył wicemarszałek. Zachowanie prezesa Skrzypka ostro skrytykował klubowy rzecznik PO Andrzej Halicki. - Pozywanie polityka, w szczególności pana Stefana Niesiołowskiego, przez instytucję jest nadużyciem i skandalem. Rozumiemy, że rzecz dotyczy Sławomira Skrzypka, który oczywiście jest prezesem Narodowego Banku Polskiego, ale to jego duma została urażona i ewentualnie to on powinien pozywać Stefana Niesiołowskiego - podkreślił Halicki. Jak ocenił, Skrzypek "wykorzystał" NBP; zaapelował też do Skrzypka o zaprzestania tego rodzaju praktyk. Halicki zapowiedział też, że zwróci się do marszałka Sejmu o wyjaśnienie całej sprawy w ramach funkcji kontrolnych Sejmu. Politycy PO podkreślili też, że "nikt z poprzednich prezesów NBP nie wykorzystywał banku tak, jakby był jego prywatną firmą". Halicki poinformował, że w maju br. złożył interpelację ws. "lawinowo rosnących kosztów" funkcjonowania NBP i mimo kilkakrotnych prób do tej pory nie uzyskał odpowiedzi. W związku z tym zamierza w najbliższym czasie zwrócić się do szefa sejmowej komisji finansów publicznych, aby wezwał Skrzypka na posiedzenie komisji i przesłuchał na tę okoliczność. Pod koniec lipca br. Niesiołowski zarzucił Skrzypkowi, że prezes NBP - krytykując Ministerstwo Finansów - pokazuje, że jest "karnym funkcjonariuszem" PiS. "Skrzypek dostał zadanie od Jarosława Kaczyńskiego, dlatego szkodzi rządowi i Ministerstwu Finansów" - powiedział wtedy polityk PO. Niesiołowski odniósł się w ten sposób do wypowiedzi Skrzypka, który za nieprawdziwe uznał zarzuty, że NBP stosuje bardziej restrykcyjne zasady dotyczące tworzenia rezerw na pokrycie ryzyka kursowego niż Europejski Bank Centralny. Rząd chciał wtedy, aby ponad kilkanaście mld zł z prognozowanego zysku NBP za 2009 rok trafiło do budżetu. Według ministra finansów Jacka Rostowskiego, od końca maja 2009 r. NBP zarobił 13,7 mld zł.