W komentarzach medialnych pojawiła się hipoteza, że ujawniona przez "Wprost" nielegalnie nagrana rozmowa prezesa NBP Marka Belki i ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza o możliwym wsparciu banku dla stabilizowania sytuacji gospodarczej mogłaby naruszać niezależność banku centralnego. Na upublicznionym przez "Wprost" nagraniu Belka, Sienkiewicz i szef gabinetu Belki w NBP Sławomir Cytrycki rozmawiają o hipotetycznym wsparciu przez bank centralny budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS. Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 roku. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja 2014 roku do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP. Prof. Piotr Winczorek podkreślił w niedzielę w rozmowie z PAP, że niezależność banku centralnego zapisana w konstytucji "jest względna". Nie chciał jednak odnosić się do tego konkretnego przypadku rozmowy ministra z prezesem NBP, ponieważ - jak mówił - zna sprawę jedynie z przekazów medialnych. Zaznaczył, że podstawową kwestią jest ustalenie, czy nagrania są prawdziwe oraz ustalenie, co mieli na myśli ci, którzy te rozmowy prowadzili. Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego powiedział PAP, że prezes NBP w myśl konstytucji nie może należeć do partii politycznej ani prowadzić działalności publicznej, niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu. "Powinien zatem powstrzymywać się od jakiegokolwiek zaangażowania w bieżącą politykę" - podkreślił. "Z konstytucyjnego punktu widzenia nie jest do zaakceptowania zaangażowanie prezesa banku centralnego w kształtowanie składu rządu ani stawianie jakichkolwiek warunków premierowi" - powiedział. Dodał, że bank centralny nie może angażować się w żaden sposób na rzecz konkretnej partii politycznej i takie działanie narusza niezależność banku centralnego. "NBP może wspierać politykę gospodarczą rządu, ale nie może jej kształtować" - tłumaczył. "Ustawa precyzuje zakres wzajemnych relacji - wymaga, by bank wspierał tę politykę rządu, ale taką, która służy utrzymaniu stabilnego poziomu cen" - powiedział PAP Piotrowski. Zdaniem konstytucjonalisty nie można też zaaprobować takiej formy współdziałania i wzajemnych kontaktów, które prowadziłyby do obniżenia wartości pieniądza. "Nie da się obronić sytuacji, w której bank będzie ustalał i realizował politykę pieniężną tylko na pozór, a w istocie będzie ona ustalana i realizowana przez rząd" - mówił. Zauważył, że w samych kontaktach "nie można stwierdzić niczego negatywnego - wręcz przeciwnie". "Dopiero ocena rezultatów może prowadzić do uznania, że zostały naruszone zasady konstytucyjne" - podkreślił. Zaznaczył, że ustawa zostawia przestrzeń do uznania, co w danym momencie sprzyjało utrzymaniu stabilnego poziomu cen, dlatego trzeba bardzo ostrożnie formułować oceny dotyczące ewentualnego naruszenia konstytucji i naruszenia ustawy. Premier Donald Tusk zapowiedział, że w poniedziałek o godz. 15 odniesie się do sprawy upublicznionych nagrań. Prokuratura po zapoznaniu się z całością publikacji w poniedziałek przekaże swoje stanowisko.