- My tylko możemy się domyślać, co mu przeszkadza, co mu nie przeszkadza. Jemu, jak coś nie pasuje, to nagle są dziury w ścianach, podarte podręczniki - opowiada Izabela Aronowska, mama chorego na autyzm Artura. Kobieta musi pomagać synowi w zdalnej nauce. Codziennie go też rehabilituje. Także 45-letnia pani Katarzyna myślała, że wychodzi na prostą. Kilka lat temu u jej 14-letniego syna stwierdzono zespół Aspergera. Kobieta zrezygnowała wówczas z pracy w korporacji, przeniosła się na Podlasie. W Rajgrodzie zaczęła razem z koleżanką w podobnej sytuacji tworzyć jedyne w regionie centrum dla dzieci z potrzebami i ich rodzin. Dziś ona i jej syn zmagają się z pustką i izolacją. - Tomek trudno to znosi, ciężko mu przestawić się ze schematu dom-szkoła, na schemat dom-dom - mówi Katarzyna Kabzińska. "Nikt nie przygotował rodziców na zamknięcie szkół" - Julek na początku czuł się z tym bardzo dobrze, że wreszcie miał rodziców przy sobie. To było wielkie święto. Na początku miał dużą chęć, żeby kontaktować się z kolegami, żeby dzwonić do nich, ale później przestał tego chcieć - opowiada Sylwia Leśniewska-Kędzior, mama Juliana. Kobieta nie wyobraża sobie, by zostawić 8-letniego syna samego w domu. - Ma duży problem z planowaniem sobie rzeczywistości. Zapomina o podstawowych czynnościach fizjologicznych typu jedzenie, toaleta - wyjaśnia. - To jest tryb pracy wymagający samodzielności. Sam musi zapanować, które rzeczy ma zrobić w jakiej kolejności. Korzystamy z trzech różnych platform do komunikacji, z podręczników elektronicznych na różnych platformach - mówi Katarzyna Kabzińska, matka Tomka. Izabela Aronowska przyznaje, że nikt nie przygotował rodziców na zamknięcie szkół. - Byliśmy całkowicie zaskoczeni. Nagle musiałam być wszystkim: psychologiem, fizjoterapeutą dla dziecka autystycznego, lękowego, które trzeba wyciągać do świata, to jest bardzo trudne - tłumaczy. "Gorsza od pandemii jest tylko wojna" Dla matek chorych dzieci nagłe przejście na zdalne nauczanie to katastrofa. Z dnia na dzień chłopcy zostali zmuszeni do życia w czterech ścianach swoich domów. Matki nie mogą też pracować zawodowo w pełnym wymiarze godzin. Muszą być z dziećmi w ciągu dnia, czyli wtedy, kiedy normalnie są one w szkole. - Jestem z synem jako nauczyciel wspomagający na wolontariacie, chociaż szkoła cały czas dostaje subwencję na moje dziecko i to całkiem pokaźną - zauważa Izabela Aronowska, mama Artura. - Gorsza od pandemii jest tylko wojna, bardzo trudno jest wytłumaczyć dzieciom, co to jest tak naprawdę ta pandemia. Dlaczego on nie może pójść do szkoły, dlaczego nie może pójść na ulubione zajęcia - podsumowuje Sylwia Leśniewska-Kędzior, mama Juliana.