Chodzi m.in. o określenie przez MEN czasu (10, 15, 25 minut, w zależności od przedmiotu) przeznaczonego na jeden ustny egzamin. Jak mówił dziś na konferencji prasowej prezes ZNP Sławomir Broniarz, realny czas trwania egzaminu jest dłuższy niż określa resort. Tłumaczył, że powinien być pod uwagę brany także czas potrzebny na przygotowanie ucznia do odpowiedzi i czas na rzetelną ocenę wypowiedzi maturzysty. Przypomniał, że czas trwania egzaminu określił jeszcze Roman Giertych, jako minister edukacji, i od tego momentu jest on krytykowany przez nauczycieli. Według Broniarza, dzięki temu budżet państwa oszczędza co roku około 2 mln zł. Jak tłumaczył rzecznik prasowy Ministerstwa Edukacji Narodowej Grzegorz Żurawski, długości czasów trwania egzaminów określone zostały przez osoby, które wielokrotnie uczestniczyły w egzaminach. - Specjaliści z okręgowych komisji egzaminacyjnych przygotowując zagadnienia na egzaminy ustne wiedzą jak formułować pytania, by nie przekraczać wyznaczonego czasu - powiedział. Dodał, że z danych zebranych przez obserwatorów na maturach wynika, że średni realny czas trwania egzaminu z języka obcego na poziomie podstawowym trwa 7 minut, a nie 10 jak określono. - Są więc jeszcze trzy minuty, za które nauczyciel otrzymuje wynagrodzenie, choć egzamin się już skończył. Czas ten może być wykorzystany na ocenienie maturzysty - zauważył Żurawski. - Sprawa czasu trwania egzaminów ustnych jest przez nas bardzo poważnie traktowana. W przypadku gdy czas jest przekraczany, egzamin trwa dłużej niż powinien, oznaczać to może, że uczniowi zadawane są dodatkowe pytania, po to by "wyciągnąć go za uszy" lub udowodnić mu, że nie umie. Jedna i druga sytuacja może być traktowana jako łamanie procedur egzaminacyjnych i zasady równego traktowania uczniów - zaznaczył rzecznik. Broniarz uważa także, że powinna zostać prawnie uregulowana kwestia nauczycieli oddelegowanych do pracy przy maturach do innej szkoły niż macierzysta. - Bywa, że jest to szkoła w innej miejscowości, oddalonej nawet o 40 km. Trzeba ustalić, kto w takiej sytuacji płaci np. za dojazd nauczyciela - powiedział. - Te sprawy są regulowane przez Kodeks Pracy. Jeśli nauczyciel oddelegowany jest do pracy w innej miejscowości, to jest to normalna delegacja i tak powinna być traktowana - powiedział Żurawski. Prezes ZNP zwrócił też uwagę, że MEN nie powinno odgórnie ustalać wysokości stawki wynagrodzenia za każde 45 minut pracy przy maturach. Według niego, w przypadku każdego nauczyciela wysokość stawki za godzinę ponadwymiarowo powinna być ustalana indywidualnie w zależności od osobistej stawki zaszeregowania nauczyciela. Zgodnie z ustawą Karta Nauczyciela, pracę nauczycieli przy ustnych maturach należy traktować jak pracę dydaktyczną. Jeśli czas pracy nauczyciela okaże się dłuższy niż wynika z obowiązkowego tygodniowego pensum, to nauczycielowi należy się dodatkowe wynagrodzenie, takie jak przy pracy w godzinach ponadwymiarowych.