"Natychmiastowe złapanie tej osoby". Szef MON reaguje po informacjach o wycieku danych żołnierzy
- Oczekuję natychmiastowego, i takie zadanie postawiłem Żandarmerii Wojskowej, złapania tej osoby, która dopuściła się przestępstwa złamania tajemnicy - powiedział w czwartek Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef MON w ten sposób odniósł się do porannych doniesień mediów o kolejnym odkryciu wycieku wojskowych danych. Tym razem śmieci miały zostać wyrzucone na jednej z działek w Suwałkach, a tropy wskazują na firmę remontującą budynki armii.

W skrócie
- Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz oczekuje natychmiastowego schwytania osoby odpowiedzialnej za wyciek wojskowych dokumentów.
- Wyciek danych związany jest ze znalezieniem kolejnych dokumentów, tym razem na działce w Suwałkach. Informacje ujawnił Onet.
- Wcześniej - w podobnej sprawie - Żandarmeria Wojskowa wszczęła dochodzenie pod nadzorem prokuratury, ale na razie nikomu nie postawiono zarzutów.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Według portalu Onet na jednej ze swoich suwalskich działek lokalny przedsiębiorca miał odkryć pakiet dokumentów-śmieci z danymi wojskowymi. Wśród nich znalazły się ich imiona, nazwiska oraz numery referencyjne. Prawdziwość tych dokumentów miał potwierdzić dowódca 16 Pułku Saperów z Orzysza.
Po tym jak sprawa nabrała tempa, a następnie umorzona, ten sam mężczyzna miał natrafić na schematy budowy uzbrojenia, konspekty wojskowych ćwiczeń, wypełniane przez żołnierzy testy w kolejnych partiach wyrzuconych dokumentów. W sprawie odnalezionych dokumentów przedsiębiorca odezwał się m.in. do MON, zainteresowała się tym także SKW.
- Osoby, które dopuściły się tych czynów, złamały prawo. Bo to jest złamanie prawa. Ja jestem dysponentem i wytwórcą dokumentów z klauzulą i jestem za te dokumenty odpowiedzialny. Jeżeli dokumenty docierają do prezydenta, odpowiedzialny jest prezydent Nawrocki, w wojsku jest odpowiedzialny oficer w sztabie generalnym z panem generałem Kukułą na czele, ale jest też odpowiedzialny żołnierz w jednostce wojskowej, który się zajmuje i ma dostęp do informacji niejawnej - powiedział w rozmowie z Onetem szef MON.
- (Żołnierz w jednostce wojskowej) wie, jakie są zasady obsługiwania się i posługiwania się informacją niejawną. Jeżeli złamał te zasady, jeżeli wyniósł dokumenty, skserował te dokumenty, rozpowszechnił, to ja oczekuję natychmiastowego, i to postawiłem zadanie Żandarmerii Wojskowej, złapania tej osoby, która dopuściła się przestępstwa złamania tajemnicy - dodał Władysław Kosiniak-Kamysz.
O te doniesienia lider PSL później był pytany na konferencji prasowej.
- Trzeba starannie obchodzić się z dokumentami, także w wojsku (…) Sprawa dotyczy 2023 roku, czyli moich poprzedników, ale ja oczywiście po nich posprzątam, to co zepsuli - powiedział minister obrony narodowej.
Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał, że dochodzenie w tej sprawie prowadzi Żandarmeria Wojskowa, a "konsekwencje zostaną wyciągnięte" wobec osoby, która nie dopełniła swoich obowiązków.
Tajemnice wojskowe na wysypisku. ŻW wszczyna dochodzenie
To już kolejne takie odkrycie opisane przez media. W zeszłym tygodniu Onet informował o dokumentach, na których znajdowały się między innymi mapy składów wojskowych, plany ewakuacji materiałów wybuchowych, czy też procedury operacyjne i dane osobowe pracowników jednostek.
Miały one zostać znalezione na jednym z wysypisk śmieci przez anonimową osobę, a następnie przekazane dziennikarzom. Według mediów pochodziły z 2. Regionalnej Bazy Logistycznej, jednostka stwierdziła, że są to kopie, choć portal temu zaprzecza twierdząc, że posiadane przez nich dokumenty są oryginalne i zawierają m.in. pieczątki oraz podpisy.
W czwartek Żandarmeria Wojskowa potwierdziła, że "wszczęła pod nadzorem Działu ds. Wojskowych Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, dochodzenie o czyn z art. 266 Kk". Jak zaznaczono, nikomu dotychczas nie postawiono w tej sprawie zarzutów.












