W sprawach polityki bezpieczeństwa europejskiego, polski rząd skupia wysiłki na wzmacnianiu wschodniej flanki NATO obejmującej nasz kraj i państwa bałtyckie. Celem tej polityki jest przyjęcie dla tych państw planu obrony, który potem będzie aktualizowany. - Przez wiele lat "Focus" był skierowany gdzie indziej, ale działania rosyjskie zmusiły Polskę do reorientacji. Dlatego właśnie, z naszego punktu widzenia projekt unijny jest postrzegany jako pomocniczy, choć wspieramy wiele ciekawych inicjatyw zbrojeniowych - wyjaśniała dr Beata Górka-Winter z Centrum Europejskiego UW. Górka-Winter ostrzegła, że lansowana przez Emmanuela Macrona chęć budowania europejskiej armii, która miałaby powstać do 2025 roku, nie jest wynikiem strategicznego myślenia polityków UE tylko odpowiedzią na napięcia na linii Bruksela - Waszyngton. - Nie może być tak, że Unia Europejska mobilizuje się tylko wtedy, kiedy ma po drugiej stronie agresywnego, amerykańskiego prezydenta, który mówi że nie będzie płacić za Europę. Wtedy kraje, szczególnie Francja, mają okresowe wzmożenie polityczne, a za kilka lat, kiedy w USA dojdzie do zmiany administracji Unia weźmie głęboki oddech i zapomnimy o dużych projektach - przestrzegała ekspertka Centrum Europejskiego UW. I przypomniała, że w przeciwieństwie do Europy zaangażowanie NATO nie jest uzależnione od fluktuacji politycznej, tylko od rzeczywistych zagrożeń. Jednym z nich jest bezpieczeństwo wschodniej granicy NATO i Unii Europejskiej. Zdaniem Eduardasa Borisovasa, ambasadora Litwy w Polsce, ryzykiem powstania europejskiej armii może być duplikowanie kompetencji. To zaś, w wypadku zagrożenia mogłoby doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. - Kto by dowodził, gdyby coś się stało? NATO czy struktury europejskie? - pytał ambasador Litwy. Dlatego - jego zdaniem - jeśli w Unii dojdzie do powstania armii, to powinno to nastąpić w porozumieniu z NATO, a powstałe struktury nie powinny wkraczać w kompetencje Paktu Atlantyckiego. - NATO w swoim teraźniejszym wydaniu powinno pozostać i spełniać główną rolę we wspólnej obronie. Jesteśmy za wzmocnieniem sił europejskich, lecz równocześnie, w tym samym czasie powinniśmy próbować łączyć ich zasoby z tymi, które już istniejącymi w Europie - argumentował Borisovas. Podobną opinię wyraził Joachim Franke, pułkownik rezerwy Akademii Dowodzenia w Hamburgu. Jego zdaniem, obecność NATO w Europie nie podlega dyskusji i obszar Unii Europejskiej objęty Paktem Atlantyckim zawsze pozostanie w jego gestii. - Uważam, że nie będziemy w stanie obronić Europy bez pomocy naszych Amerykańskich sojuszników - podkreślał pułkownik. Zwrócił jednak uwagę, że młodsze pokolenia inaczej patrzą na sprawę bezpieczeństwa europejskiego i obecności wojsk amerykańskich na naszym kontynencie. - Nasze pokolenie być może zbyt dużo myślało o Ameryce, to Amerykanie dali nam pieniądze z Planu Marshalla i to Ameryka broniła nas przez 55 lat, kiedy byliśmy w tej samej sytuacji, w której teraz jest Litwa. Ale nastały inne czasy. Młodzi uważają, że priorytetem nie są zbrojenia tylko szkoły - argumentował pułkownik. e.w.