W skali całego europarlamentu liczącego 736 posłów Nitras zajmuje 25 miejsce od końca. Nitras nie jest także autorem żadnego raportu, żadnej rezolucji czy opinii. Słabo angażuje się więc w prace europarlamentu. W styczniu (26 i 27 stycznia) opuścił ważne, dwudniowe posiedzenie swojej komisji ds. ekonomicznych i walutowych, na której jednym z punktów było bezpieczeństwo dostaw gazu. Omawiany był także kryzys finansowy. W styczniu Nitras był nieobecny podczas jednego dnia sesji plenarnej. Natomiast miesiąc później opuścił już praktycznie całą sesję. Jego podpis na liście obecności pojawia się tylko jednego dnia, podczas gdy sesja plenarna jest czterodniowa. Na ostatniej sesji plenarnej w marcu jest wprawdzie podpisany na liście, ale gdy 24 marca korespondentka RMF FM telefonowała do niego na komórkę w momencie rozpoczynania się sesji o godzinie 15.00, przyznał, że jest dopiero na lotnisku w Polsce. Spóźnił się więc kilka godzin. A to nie jedyne zarzuty pod adresem Nitrasa. Każdy deputowany może zaprosić w roku 100 osób na koszt Parlamentu Europejskiego. Jak wyjaśnia rzecznik Parlamentu Jaume Duch zazwyczaj deputowani zapraszają uczniów, studentów, związkowców, samorządowców, a także gospodynie domowe czy rolników. A Nitras organizuje wycieczkę dla kolegów partyjnych z Sejmu. I uważa, że to świetny pomysł. Nitras stwierdził w telefonicznej rozmowie z korespondentką RMF FM, że polski poseł nie ma możliwości, żeby sobie sfinansować podróż. I dodaje, że posłowie nie znają instytucji europejskich. Dzięki Nitrasowi będą więc mogli poszerzyć wiedzę i zobaczyć, jak to funkcjonuje. Więc to będzie tylko dobrze - podsumowuje poseł. Zapraszanie kolegów do PE nie jest oczywiście niezgodne z prawem, ale żaden z szanujących się eurodeputowanych tego nie robi.