W jego ocenie, nie ma żadnych podstaw prawnych ani by zespół, którego powołanie proponuje Lasek, mógł działać, ani by miał dostęp do materiałów komisji, które obecnie znajdują się w archiwum Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów. "Jedynym prawnie przewidzianym organem ustalającym przyczyny katastrof i wypadków lotniczych jest komisja, która skonfrontowałaby zarzuty stawiane komisji Jerzego Millera. Jeżeli eksperci z tej komisji nie byliby w stanie ustalić stanowiska, prawo przewiduje (ale tylko w przypadku wznowienia prac komisji) możliwość udziału w badaniach niezależnych ekspertów z Unii Europejskiej, którzy mogliby pomóc w rozstrzygnięciu kwestii spornych" - twierdził Żylicz. O pomoc z UE formalnie musiałaby się ubiegać strona rządowa. Ekspert powiedział, że proponowałby powołanie zespołu ekspertów, ale takiego, który miałby jedynie zebrać ekspertyzy powstałe poza komisją Millera, uporządkować je i przygotować plan prac komisji, której działanie - zdaniem Żylicza - należy wznowić z udziałem zarówno ekspertów wojskowych, jak i cywilnych. "Znowelizowana ustawa Prawo lotnicze przewiduje powołanie takiej komisji, jeśli zajdą nowe okoliczności albo dowody mające istotne znaczenie dla sprawy. Moim zdaniem, jeśli są ekspertyzy stwierdzające, że było inaczej, niż stwierdziła komisja Millera, to są nowe okoliczności, które powinny uzasadnić wznowienie działania komisji" - mówi "Naszemu Dziennikowi" ekspert.