"Naszą misją jako obrony terytorialnej jest (...) wspieranie innych rodzajów sił zbrojnych. Jeżeli kiedyś wojska operacyjne czy siły specjalne przyjdą do województwa podlaskiego, to mamy obowiązek je wspierać" - zaznaczył. W rozmowie wiele miejsca poświęcono sprawie obrony tzw. przesmyka suwalskiego położonego między Białorusią i należącym do Rosji obwodem kaliningradzkim. Wojska obrony terytorialnej z brygady podlaskiej siłą faktu byłyby zaangażowane w jego obronę. "Tych przesmyków czy bram jest więcej" - podkreślił w rozmowie płk Kocanowski. "Mówi się też o bramie przemyskiej i jeszcze innych. My oczywiście bierzemy pod uwagę te aspekty, rozważamy studium terenowe, gdzie, co i jak może się umiejscowić" - wskazał. Żołnierze, za których szkolenie odpowiada płk Kocanowski, zakończyli właśnie 16-dniowe ćwiczenia. "Przede wszystkim umieją posługiwać się bronią, potrafią strzelać, są obyci z bronią. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyników w strzelaniu" - ocenił ich przełożony. W przyszłości "będą prowadzili rozpoznanie także w swoim otoczeniu, tam, gdzie, gdzie mieszkają, pracują. Będą widzieć, kto przybywa, co robi" - zaznaczył dowódca 1. Podlaskiej Brygady Obrony Terytorialnej im. płk. Władysława Liniarskiego ps. "Mścisław". "To się dzieje tak samo naturalnie, jak każdy z nas obserwuje wprowadzającego się sąsiada: kto to, jaka rodzina, jaki samochód itd." - dodał. Kocanowski odniósł się też do zróżnicowania etnicznego i religijnego Podlasia. "Jest to dla mnie wyzwanie. Sam pochodzę z Pomorza Zachodniego i ta specyfika Podlasia jest dla mnie nowa, muszę się pewnych rzeczy uczyć" - wyznał. "Rzeczywiście mamy tu dużo mniejszości narodowych i trzeba wiedzieć jak z nimi rozmawiać (...) Byłem pomawiany o to, że nie przyjmuję do swej brygady prawosławnych. Jak się okazało, prawie 60 proc. żołnierzy mojej brygady jest wyznania prawosławnego. I nikomu to nie przeszkadza. Dla mnie to absolutnie nie ma znaczenia". I dodaje: "Liczy się patriotyzm w sercu".