"Informacje, które otrzymaliśmy z Krajowej Administracji Skarbowej, są zatrważające. Handel nielegalnymi środkami ochrony roślin to zjawisko na bardzo dużą skalę. Według szacunków Europolu z tego roku, produkty te stanowią około 10 proc. europejskiego rynku. Dużo gorzej sytuacja wygląda w Europie Północnej i Wschodniej. W tych regionach mogą stanowić nawet ponad 25 proc. rynku" - pisze gazeta. Jak dowiedział się w Krajowej Administracji Sądowej "ND", obecność na rynku nielegalnych środków ochrony roślin nie jest problemem lokalnym i marginalnym, a problem ma nie tylko Polska, ale również inne państwa europejskie. Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski podkreślił w rozmowie z dziennikiem, że problem stosowania środków niewiadomego pochodzenia oraz udających markowe jest zauważalny. Dodał, że podejmowane są działania, by zwiększyć wiedzę rolników na ten temat. "Zarzut używania tego typu substancji wysuwany jest w stosunku do wszystkich państw naszego regionu Europy od dawna. Jednak w niewielkim stopniu dotyczy on Polski. W ostatnich latach zrobiliśmy bardzo dużo, aby edukować rolników w tym aspekcie. Podczas szkoleń nie tylko dowiadują się, jak obsługiwać spryskiwacze, ale też, jaki wpływ ma stosowanie chemii na ich uprawy oraz na życie pożytecznych owadów" - podkreślił minister.