Prezydent podkreślał, że podobna sytuacja "nigdy nie miała jeszcze miejsca". Zapewniał jednak, że to "wewnętrzna sprawa rosyjska". - Nie zarządzamy żadnego podwyższenia stanu gotowości. Czujność jest zachowana, ale chcę uspokoić - nie mamy informacji o tym, aby nasze bezpieczeństwo było zagrożone - mówił prezydent. - Byliśmy z panem premierem na łączach. Rozmawiamy ze sobą niezależnie od odległości. Byliśmy przygotowani na podejmowanie decyzji w sprawie dalszych działań, ale wobec ewidentnej i widocznej deeskalacji tego, co dzieje się w tej chwili wewnętrznie w Rosji, żadnych wyjątkowych działań nie podejmujemy. Nie ma na ten moment według informacji, które mamy, żadnego niebezpieczeństwa dla Polski - podkreślił Andrzej Duda. Premier Mateusz Morawiecki: Mogą pojawić się napięcia na granicy Premier Mateusz Morawiecki na wspólnej konferencji dodawał, że wraz z prezydentem miał stały kontakt z szefami resortów i służb specjalnych. Szef rządu rozmawiał z europejskimi przywódcami. - To wewnętrzna sprawa Rosji. Trzymamy cały czas rękę na pulsie. Nie uważamy, żeby teraz potrzebne było zwiększenie gotowości bojowej. W naszym kraju jesteśmy bezpieczni. Mogą pojawić się dodatkowe napięcia na granicy z Białorusią. Jutro udam się na granicę, bo nie do końca jasna jest rola Alaksandra Łukaszenki - dodawał. - - Dziękuję prezydentowi za to, że mamy koordynację - co dzisiejszy dzień również pokazał - podsumował premier. Nagła narada w BBN Prezydent Andrzej Duda zwołał na wieczór naradę w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem premiera, wicepremiera, szefów resortów oraz służb specjalnych. "Omówiona zostanie obecna sytuacja bezpieczeństwa RP oraz koordynacja działań z sojusznikami" - zapowiadał szef BBN Jacek Siewiera. Spotkania najważniejszych osób w państwie były związane z buntem w Rosji zainicjowanym przez szefa najemniczej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna. Prigożyn wycofuje wojska W piątek Prigożyn powiadomił, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz wagnerowców, co skutkowało licznymi ofiarami śmiertelnymi. Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych i wezwał, by nie okazywać mu sprzeciwu. Prigożyn rozpoczął "marsz na Moskwę". W sobotę, po upływie około doby, Prigożyn ogłosił odwrót najemników i ich powrót do obozów polowych. Grupa Wagnera miała zatrzymać się 200 km od Moskwy. Według władz w Mińsku decyzja ta była wynikiem rozmów Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem. Kancelaria Łukaszenki twierdzi, iż pośredniczył on w porozumieniu o wstrzymaniu marszu Grupy Wagnera w zamian za gwarancje bezpieczeństwa.