- Nie zajmujemy się tym teraz, są sprawy ważniejsze: debata na temat emerytur pomostowych, ustaw zdrowotnych, debata o tarczy rakietowej, sprzeczne komunikaty dotyczące rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego z prezydentem-elektem Barackiem Obamą - argumentował szef Sojuszu. Klub Lewicy miał zmienić przewodniczącego, którym jest Wojciech Olejniczak, dwa tygodnie temu. Posłowie dyskutowali wówczas nad uchwałą Zarządu Krajowego SLD, który rekomendował Napieralskiego na nowego szefa klubu. Do głosowania nad zmianą przewodniczącego jednak nie doszło; pojawiły się m.in. wątpliwości, czy rekomendacja zarządu SLD jest wystarczającym powodem do zmiany szefa klubu Lewicy w Sejmie. Zgodnie z regulaminem klubu, aby możliwa była zmiana, dotychczasowy przewodniczący musiałby się podać do dymisji lub wniosek o jego odwołanie powinno złożyć prezydium klubu bądź jedna czwarta posłów Lewicy. W tej sytuacji posłowie zdecydowali się je przełożyć. Z informacji ze źródeł zbliżonych do klubu Lewicy wynika jednak, że wniosek o odwołanie Olejniczaka jest gotowy. Według polityka SLD zbliżonego do władz partii wniosek został podpisany przez 17 posłów, a klub mógłby zająć się tą sprawą w trakcie najbliższego posiedzenia Sejmu (19-21 listopada). Wniosek, według informatora PAP, mieli poprzeć młodsi posłowie Sojuszu. Z kolei inny rozmówca ma wątpliwości, czy tak się stanie. Zwrócił uwagę, że na najbliższym posiedzeniu Sejm ma głównie zajmować się projektem budżetu na 2009 roku. - Czy klub jest ważniejszy od budżetu? - pytał. Jak dodał, jeżeli wniosek w sprawie Olejniczaka zostanie złożony w przyszłym tygodniu, klub nie zajmie się nim od razu. Nie wykluczył również, że "ktoś trzeci" mógłby zostać szefem klubu Lewicy - nie Napieralski. Dopytywany kto mógłby to być, polityk SLD wymienił wicemarszałka Sejmu Jerzego Szmajdzińskiego i Ryszarda Kalisza.