Siemiątkowski powiedział dziennikarzom, że on i inni byli szefowie służb specjalnych przyszli w sprawie 4 tys. podległych im niegdyś funkcjonariuszy, którzy w wyniku obowiązującej ustawy (tzw. ustawy dezubekizacyjnej) "utracili emerytury", a którzy - w ich ocenie - "nie zasłużyli sobie na to". Jak zauważył, w 1990 roku, kiedy stawali do weryfikacji, państwo Polskie obiecywało im pełnię praw, w tym praw emerytalnych. - Dotyczy to także tych, którzy są jeszcze w służbach, ale za rok, dwa odejdą na emeryturę i za okres służby przed 1990 rokiem będą otrzymywać emeryturę według jednego wskaźnika. To ich w jakimś stopniu frustruje i powoduje pewien stan niepewności - uważa Siemiątkowski. Od tego roku oficerowie cywilnych służb specjalnych PRL dostają niższe świadczenia - obliczane według wskaźnika w wysokości nie 2,6 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby za lata 1944-1990 - jak dotychczas, lecz 0,7 proc. (przelicznik zwykłej emerytury to 1,3). Jak podkreślił Siemiątkowski, byli szefowie służb - zarówno z rządów prawicowych, jak i lewicowych - kierują się nie tylko przesłanką socjalną, ale "głównie moralną". - Ci oficerowie nie zasłużyli sobie na takie potraktowanie przez ustawodawcę - argumentował Siemiątkowski. Zdaniem byłego szefa UOP, należy wyjąć spod już obowiązującej ustawy tych 4 tys. funkcjonariuszy, którym zostały obniżone emerytury. Przypomniał też, że klub Lewicy na wszystkich etapach pracy nad ustawą konsekwentnie bronił oficerów pozytywnie zweryfikowanych. Siemiątkowski nie wyklucza też spotkań z przedstawicielami innych klubów. Napieralski zapewnił w rozmowie z dziennikarzami, że będą złożone specjalne propozycje w tej sprawie i czeka na nie od szefów służb. Jak mówił, funkcjonariusze, którzy już raz zostali pozytywnie zweryfikowani przez państwo teraz zostali zweryfikowani ponownie, ale negatywnie. - To jest nieuczciwość - uważa szef Sojuszu. Jak podkreślił, ci ludzie wykonują odpowiedzialną i trudną pracę, "o której my nie wiemy".