- Decyzję zostawiam moim wyborcom, oni są świadomi i odpowiedzialni i to im pozostawiam decyzję, jak głosować 4 lipca. Oni dokładnie wiedzą, jakiej Polski chcą - powiedział na konferencji prasowej Napieralski. Aczkolwiek, jak zaznaczył Grzegorz Napieralski, politycy którzy tworzyli IV RP powinni znaleźć się poza polityką, lecz tę decyzję muszą podjąć wyborcy, którzy są świadomymi obywatelami i do nich należy decyzja - mówił Grzegorz Napieralski. Przypomniał, że "Jarosław Kaczyński przedstawiał ustawy, które ją tworzyły, a Bronisław Komorowski ochoczo za nimi głosował". Poseł SLD Jerzy Wenderlich na wiadomość o decyzji Napieralskiego stwierdził w TVN24, że kandydaci mają jeszcze czas by przekonać do siebie wyborców. - Podczas niedzielnej debaty kandydatów miałem wrażenie jakbym oglądał braci bliźniaków - mówił Wenderlich. - Jestem człowiekiem, który potrafi podejmować decyzję w ułamku sekundy. Oczekuję od pana Jarosława Kaczyńskiego deklaracji, że takie postacie jak Ziobro nie będą miały miejsca w przyszłości - dodał Wenderlich. - Poparcie dla Jarosława Kaczyńskiego nie wchodzi w grę - zapowiadał wczesniej Bartosz Arłukowicz. Napieralski, który w I turze wyborów otrzymał 13,68 proc. głosów, spotykał się ze swoimi wyborcami i pytał, czy powinien - a jeśli tak, to komu - przekazać swe głosy przed II turą. - Konsultowałem się w różnych województwach, w różnych miejscach i pytałem, co powinienem zrobić - mówił Napieralski po południu, po spotkaniu z OPZZ. Jak powiedział, od związkowców usłyszał, że nie powinien oddawać głosu na żadnego z kandydatów. - Zieloni 2004 i Partia Kobiet zarekomendowały identyczne rozwiązanie jak OPZZ - dodał przewodniczący SLD i - jak podkreślił - "wszystkie sugestie przyjmuje z wielkim szacunkiem". Politycy SLD już wcześniej dawali wyraz, że partia nie powinna nikogo popierać w II turze wyborów. Lider Sojuszu na Podkarpaciu i wiceprzewodniczący klubu Lewicy, Tomasz Kamiński podkreślał, że o prawdziwym obliczu polityków decydują ich czyny, a nie słowa. - Według mnie - i ja będę optował za takim stanowiskiem - i jeden i drugi to jest prawica mniej, bądź bardziej konserwatywna, ale prawica - mówił Kamiński. - Nie powinniśmy nikogo popierać. Wyborcy lewicy sami powinni podjąć decyzję - powiedział z kolei lider SLD na Dolnym Śląsku Leszek Aleksandrzak. W jego opinii, podczas niedzielnej debaty prezydenckiej żaden z kandydatów nie odpowiedział na najważniejsze dla lewicy pytania, m.in. o płacę minimalną, refundację metody zapłodnienia in vitro czy obowiązywanie Karty Praw Podstawowych. W poniedziałek swoje poparcie dla Komorowskiego zadeklarował były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dodał, że do głosowania na kandydata PO zachęca też wyborców lewicy. Mówił też, że Napieralski w sprawie II tury wyborów raczej pozostanie neutralny. - Myślę, że on na razie postępuje prawidłowo, to znaczy konsoliduje ten elektorat, który zagłosował na niego, więc politycznie - moim zdaniem - działa słusznie. Na pewno wysłucha różnych głosów, te głosy też będą bardzo różne, więc decyzja będzie zapewne neutralna - mówił Kwaśniewski we wtorek dziennikarzom w Sejmie. PO i PiS spodziewały się takiej decyzji Rzecznik sztabu Bronisława Komorowskiego Małgorzata Kidawa-Błońska i rzecznik sztabu Jarosława Kaczyńskiego Paweł Poncyljusz, komentując decyzję szefa SLD Grzegorza Napieralskiego w sprawie II tury wyborów prezydenckich powiedzieli, że spodziewali się tego. - To nie jest dla nas żadna zaskakująca wiadomość, tego się spodziewaliśmy od samego początku - powiedziała Kidawa-Błońska. W podobnym tonie wypowiedział się Poncyljusz, który powiedział, że spodziewał się takiego podejścia lidera SLD i nie jest tą decyzją "ani zdziwiony, ani rozczarowany". Nie liczyliśmy na to Kidawa-Błońska podkreśliła, że Napieralskiemu trudno było opowiedzieć się po jakiejkolwiek stronie. - Nawet przez chwilę nie liczyliśmy, że Grzegorz Napieralski poprze któregoś z kandydatów. Od początku mówiliśmy, że musimy dotrzeć do jego wyborców - powiedziała. Z kolei Poncyljusz mówił, że Napieralski "ma świadomość, że takie jasne opowiedzenie się przez niego po którejkolwiek stronie mogłoby jemu - jako liderowi partii lewicowej - zagrażać". Według rzecznika sztabu kandydata PiS, dla lidera SLD opowiedzenie się po stronie któregoś z kandydatów "w dłuższej i dalszej perspektywie" mogłoby być "zabójcze". Jak dodał, mimo to liczy na to, że część wyborców Napieralskiego odda głos na Jarosława Kaczyńskiego.