Dzisiejszy Dziennik" napisał, że Szmajdziński i Piekarska zarzucają Napieralskiemu, że nie konsultuje z kierownictwem partii najważniejszych decyzji, i sprzeciwiają się sposobowi, w jaki lider SLD rządzi partią. Wiceszefom Sojuszu nie podoba się, że Napieralski od dziewięciu miesięcy nie zwołał posiedzenia ścisłego kierownictwa partii. - Jest kilka osób, które widocznie szukają sensacji. Zbliżają się wybory do PE, ciężko pracujemy, a kierownictwo, czyli zarząd krajowy SLD, zbiera się bardzo często, najczęściej chyba w ostatnich kilku latach. Regularne są narady szefów rad wojewódzkich - zapewnił Napieralski na konferencji prasowej w Gorzowie Wielkopolskim. Zdaniem szefa SLD, artykuł w "Dzienniku" jest "absolutnie sensacyjny, a nie merytoryczny". - Proponuję, żebyśmy w dobie internetu i telefonów komórkowych dzwonili do siebie i spotykali się, a listonoszom dali zarobić(...) - mówił Napieralski, pytywany, czy otrzymał list od Szmajdzińskiego i Piekarskiej. - Mam wrażenie, że tak jak próbowano wbić klina między mnie a Wojciecha Olejniczaka i udowodniliśmy wielokrotnie, że tak nie jest (...) tak teraz niektórzy dziennikarze szukają - skoro nie udało się z Wojciechem, no to może z Katarzyną (Piekarską). Nie uda się. Z Katarzyną współpracuje nam się znakomicie - zapewnił szef Sojuszu. Jak dodał, Piekarska "jest wspaniałą wiceprzewodniczącą". - Dzisiaj rozmawialiśmy. Uważa, że współpraca ze mną jest również fajna, więc nie ma co komentować - zaznaczył Napieralski. Szmajdziński i Piekarska odmówili komentarza. - Nie komentujemy spraw, które rozgrywają się wewnątrz partii. Materiał ten wyolbrzymia sprawę - powiedziała dziennikarzom inna wiceszefowa SLD Jolanta Szymanek-Deresz. Od dłuższego czasu można było usłyszeć w Sojuszu, że Napieralski w zbyt wielu sprawach nie konsultuje się z pozostałymi członkami władz partii. Niektórzy politycy SLD w nieoficjalnych rozmowach podejrzewają jednak, że sprawa listu może mieć związek ze zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jak powiedział jeden z posłów Sojuszu, Napieralski zbyt wielu osobom obiecał start w wyborach do PE z pierwszego miejsca w Warszawie, w tym właśnie Piekarskiej oraz szefowi klubu Wojciechowi Olejniczakowi i Szymanek-Deresz. Ostatecznie na start w stolicy zdecydował się Olejniczak, a Szymanek-Deresz będzie najprawdopodobniej otwierać listę w Łodzi. Piekarska czuje się więc zawiedziona. Nikt natomiast nie chce być liderem listy na Mazowszu, bo trudno tu będzie o mandat dla SLD. Jednocześnie - jak przyznają rozmówcy - część decyzji szefa Sojuszu zdziwiła działaczy partii, w tym ta o współpracy z byłym premierem Leszkiem Millerem i jego partią Polska Lewica. - Zastanawia powrót starych działaczy - mówi pragnący zachować anonimowość poseł Sojuszu, zwracając uwagę, że nie wykluczony jest kandydowanie do PE w Krakowie byłego ministra sprawiedliwości Jerzego Jaskierni. W tym tygodniu Sojusz ma podejmować ostateczne decyzje co do list do Parlamentu Europejskiego. W piątek zajmie się tym zarząd partii, a w sobotę Rada Krajowa.