Nowy szef Sojuszu rozpoczął urzędowanie od ostrych słów skierowanych przeciw kościołowi. W rozmowie z Newsweek.pl proponuje m.in. rozdział państwa od kościoła i cofnięcie finansowania, wyprowadzenie religii ze szkoły, legalizację aborcji oraz refinansowanie in vitro z budżetu państwa ( czytaj tutaj). - Ciągle odnoszę wrażenie, że Napieralski nie wie, o czym mówi. Gdyby czytał konkordat, wiedziałby, że rozdział kościoła od państwa rozpisany jest tam w detalach - mówi serwisowi Newsweek.pl bp Pieronek. Duchowny wyjaśnia, że religia w szkole to nie wola kościoła, tylko rodziców. A nauka religii to standard światowy. Biskup dodaje, że jeśli chodzi o finansowanie kościoła, to najpierw trzeba się zastanowić w jakiej dziedzinie ma to miejsce. Napieralski zarzuca także kościołowi ingerencję w "ważne dla państwa sprawy" np. w kwestię in vitro. Ale tu bp Pieronek odwołuje się do zasad demokracji. - Kościół tak samo jak lewica ma prawo do wygłaszania własnych poglądów. Poza tym rolą kościoła jest głoszenie nauki moralności. Gdzie tu ingerencja? - pyta duchowny. Czy na linii kościół - lewica możliwe jest porozumienie? Choć szef Sojuszu zaznacza, że nie chce wojny z kościołem, słowa Napieralskiego poddają w wątpliwość pokojowe zamiary lewicy. Takie zachowanie nie dziwi biskupa: - Od zawsze tak było, że kiedy potrzebowali wyborców to atakowali kościół. Antykościelna retoryka lewicy to powrót do starego kubła z zardzewiałą rączką. Może liczą, że tą drogą przekonają wyborców, ale ludzie tacy naiwni już nie są. Lewica mogłaby więc wymyślić coś innego - uważa biskup. Zdaniem duchownego trudno jest szukać porozumienia, gdy słowa szefa Sojuszu nie mają przełożenia na czyny. - Napieralski zaczął snuć marzenia o lewicy, a do snu i marzeń ciężko się odnieść. Niech najpierw zdobędzie władzę - radzi bp Pieronek. I dodaje: jak na razie na nie zanosi się wyborczy sukces.