miała być przejrzystość w zatrudnianiu fachowców w instytucjach rządowych, a tymczasem widać, że "nepotyzm, kolesiostwo i ustawianie konkursów trwa na potęgę". Dziennikarz programu TVN "Teraz My", podając się za działacza PSL, zadzwonił do dyrektora Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy informując, że syn zaufanego człowieka ministra rolnictwa Marka Sawickiego szuka pracy i prosi o pomoc. - Nie ma problemu (...) jakieś godziwe warunki mu zapewnię. Choć nie ma już możliwości stanowiska kierowniczego. Najlepiej by było, gdyby się do mnie odezwał - zareagował dyrektor ARR. Jak powiedział, właśnie przygotowywany jest konkurs na stanowisko specjalisty. - Konkurs jest w mojej gestii, ja go rozstrzygam i najlepszą kandydaturę proponuję prezesowi i prezes akceptuje ją ostatecznie - dodał dyrektor ARR. Dyrektor ARR umówił się na spotkanie z poszukującym pracy, obiecywał mu także przygotować go do rozmowy kwalifikacyjnej. podkreślił, że jest skandalem, że "taką pracę można załatwić na telefon". - Wierzę głęboko, że po tym materiale zostaną wyciągnięte wnioski kadrowe i wszyscy ci dyrektorzy, kierownicy, każda osoba, która uległa tej prowokacji zostanie zwolniona z pracy, a minister nadzorujący daną agencję rządową straci swoją posadę - mówił Napieralski. Zapytany, czy zdymisjonowany powinien być minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki odpowiedział, że większość podobnych przypadków, o których donosiły media "dotyczyła tak naprawdę agencji podległych Sawickiemu". - Wierzę, że zostanie to wyjaśnione przede wszystkim przez wicepremiera Grzegorza Schetynę i odpowiednią osobę w PSL i polecą głowy w trybie natychmiastowym, bo to pokazuje skalę kolesiostwa i nepotyzmu w koalicji PO-PSL - mówił szef SLD. Dodał, że w koalicji rządzącej "nie chodzi o żadną wielką ideę dobrze zarządzanego państwa, tylko o to, aby zaspokoić apetyty rodzinne kolesiów, czy koleżanek z danej partii politycznej".