- Nie wybieramy jedynie najlepszego spośród nas by kandydował na najwyższy urząd w państwie.Wybieramy kandydata, który przedstawi naszą lewicową, obywatelską wizję pełnienia tej zaszczytnej funkcji - zaznaczył Napieralski. Zwrócił uwagę, że Sojusz jako "pierwsza licząca się siła polityczna przedstawi swojego kandydata", a nie zrobiły tego "zapatrzona w sondaże PO" i "PiS, które boi się rozpadu". - Wiem, że niektórzy obawiali się, że jeśli wystawimy kandydata jako pierwsi, to będzie za wcześnie, ale jesteśmy przeciwni filozofii czekania - dodał przewodniczący SLD. Napieralski, chce by "SLD działał i podejmował decyzję, inicjował a nie czekał". - Mamy prawo i obowiązek narzucać nasze reguły gry. Musimy kreować sytuację polityczną - ocenił. Zdaniem polityka Sojuszu, prezydent "musi łączyć a nie dzielić" i powinien być "strażnikiem konstytucji". Konstytucja bowiem nie może być martwym prawem - dodał. Czy poważnym jest kandydat PO, który w wywiadzie po meczu mówi, że trzeba zreformować konstytucję w iście hazardowym tempie - pytał Napieralski. Ponadto - w jego opinii - kolejny prezydent "musi zrozumieć, że ułańska fantazja , wymachiwanie szabelką w Gruzji, czy bojowe loty pasażerskim Tupolewem, to nie jest dbanie o bezpieczeństwo państwa". Potrzebujemy człowieka , który nie będzie łatwo i pochopnie podejmował decyzji o zaangażowaniu polskich wojsk za granicą - mówił lider Sojuszu. Przyszły prezydent musi być - uważa Napieralski - "sędzią i mediatorem", "nie może być zaangażowany w bieżące spory polityczne". Potrzebujemy polityka, którego słowa mają wartość, który nie będzie zakładnikiem środowiska politycznego - przekonywał. Po wystąpieniu szefa SLD głos zabierają przedstawiciele regionalnych struktur partii. W większości opowiadają się oni za wicemarszałkiem Sejmu Jerzym Szmajdzińskim, jako kandydatem w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.