W debacie liderowi SLD towarzyszyli ekonomiczni eksperci, m.in.: były wiceminister finansów prof. Stanisław Gomułka oraz prof. Stanisław Flejterski z Uniwersytetu Szczecińskiego. Natomiast ministrowi finansów: prof. Dariusz Rosati i wiceminister finansów Maciej Grabowski. Błędne decyzje Zdaniem Napieralskiego, w Polsce doszło do zapaści finansów publicznych, ponieważ za rządów Platformy Obywatelskiej i Rostowskiego jako szefa resortu finansów, były podejmowane błędne decyzje. - Chcieliśmy rozmawiać dziś o kondycji finansów publicznych, bo to jest dla nas bardzo istotne, bo to dotyczy wszystkich Polaków. Chcieliśmy rozmawiać też o przyszłorocznym budżecie, czy jest on realny, czy ma szansę być zrealizowany - powiedział szef SLD. Odniósł się do zarzutów Rostowskiego, dotyczących m.in. ulgi prorodzinnej. - Pan minister powiedział dziś na konferencji prasowej jedną rzecz bardzo niebezpieczną (...), atakując nas za ulgę prorodzinną, że tutaj nieuczciwie postępujemy (...) Mówimy, że ona dziś dotyczy osób zamożnych i najlepiej zarabiających i również o tym mówi dokument "Preferencje podatkowe: wydany przez ministerstwo finansów - mówił Napieralski. Rostowski mówił wcześniej w środę na konferencji prasowej, że jest zszokowany tym, że wśród oszczędności, które Napieralski proponował w programie partii, znalazła się propozycja oszczędzenia 2,4 mld zł poprzez ograniczenie becikowego i ulgi prorodzinnej do osób najuboższych. Lider SLD dodał, że polityka jest sztuką wyborów i mądrego zarządzania, podejmowania mądrych decyzji. - My pokazujemy, że te decyzje mogą być podejmowane całkowicie inaczej i szukanie tych oszczędności (może być) całkowicie inne - mówił Napieralski. Chce pan to wprowadzić, czy nie? Z paktu podpisanego z BCC wynika, że SLD chce podnieść VAT na budownictwo mieszkaniowe, usługi pogrzebowe, transport publiczny, turystykę i gastronomię - powiedział Rostowski. Rostowski zgodził się z Napieralskim, że ulga prorodzinna ma "pewne słabości". Przytoczył wypowiedź szefa SLD z ubiegłego tygodnia, że na wprowadzeniu limitu dochodowego, przy którym osoby nie miałyby prawa ani do becikowego, ani do ulgi prorodzinnej, oszczędności wyniosłyby 2 mld 400 mln zł. Minister dodał, że resort finansów wyliczył, przy jakim dochodzie osoba straciłaby prawo do becikowego i ulgi prorodzinnej. - Okazuje się, że jest to dochód miesięczny na rękę przeciętnie dla każdego małżonka 1657 zł - wyjaśnił szef resortu finansów. Rostowski pytał Napieralskiego, czy ta propozycja oszczędności wypłynęła z klubu SLD, czy z BCC. Ocenił, że z paktu z BCC wynika, że SLD chce podnieść VAT na budownictwo mieszkaniowe o 15 proc., a także na usługi pogrzebowe, transport publiczny, turystykę i gastronomię. - Chciałbym, żeby pan jasno się określił. Chce pan wprowadzić te oszczędności czy nie, chce pan wprowadzić podatek katastralny, podatek europejski, klimatyczny? - pytał Rostowski. Zwrócił też uwagę, że sześciu europosłów SLD głosowało przeciwko "sześciopakowi". Jak zaznaczył, "sześciopak" to ważny element uspokajający rynki w obecnej sytuacji i pozwala w średnim okresie zbudować prawdziwe mechanizmy ratowania strefy euro. - Zakładam, że europosłowie SLD głosując przeciwko sześciopakowi tego nie wiedzieli - dodał. Trudny okres, dobra kondycja Polska gospodarka wchodzi w trudny okres w dobrej kondycji; nawet jeśli wzrost gospodarczy będzie niższy od zakładanego, budżet będzie bezpieczny - mówił Rostowski podczas spotkania z Napieralskim. Minister powiedział, że średnia prognoza analityków bankowych na rok 2012 to wzrost PKB o 3,5 proc. - Nasza prognoza to 4 proc., już wiemy, że inflacja będzie nieco wyższa w tym roku niż zakładano, co oznacza, że (...) nominalne PKB, które decyduje o tym, jakie będą dochody podatkowe, a więc jaki będzie deficyt budżetowy, będzie bardzo przybliżone (do zakładanego w projekcie - red.) - mówił. Zdaniem Rostowskiego zagrożenia, które mogą wpłynąć na przyszłoroczne wyniki polskiej gospodarki "idą z gospodarki światowej, europejskiej, ze strefy euro". - Zwracałem uwagę na te zagrożenia w Parlamencie Europejskim podczas mojego wystąpienia, podczas debaty o kryzysie w strefie euro. Wtedy przedstawiciele pana partii uważali za stosowne obśmiewać to, co mówiłem. Myślę, że to jest największy dowód na to, że nie rozumiecie, co się dzieje na świecie - mówił minister, zwracając się do Napieralskiego. Rostowski dodał, że może nastąpić mocne uderzenie w polską gospodarkę wskutek turbulencji w strefie euro, ale trzeba mieć też świadomość, że polska gospodarka wchodzi w ten trudny okres silna. - W drugim kwartale tego roku, kiedy gospodarka strefy euro ostro spowolniła, gospodarka Niemiec spowolniła w ujęciu kwartał do kwartału (...), polska gospodarka nie spowolniła. (...) Potem mieliśmy bardzo silne wyniki produkcji przemysłowej. W sierpniu mieliśmy spadek bezrobocia do 11,6 proc. Prawie 6 pkt. proc. mniej niż kiedy wy (SLD) oddawaliście władzę i to mimo wielkiego kryzysu światowego, największego od 80 lat - mówił szef resortu finansów. - Działamy otwarcie, jasno mówimy, co chcemy zrobić. Czasami musimy podjąć trudne decyzje, ale podwyższenie VAT o 1 proc., choć było bolesne, zamortyzowaliśmy dla najbiedniejszych osób, obniżając VAT na niektóre towary żywnościowe tam, gdzie mogliśmy to zrobić - mówił Rostowski. Szef resortu finansów dodał, że skala negatywnych oddziaływań podwyżki VAT jest minimalna wobec tego, co wynika z dokumentu podpisanego przez SLD z BCC. Wzrost emerytur Wysokość przeciętnej miesięcznej emerytury w 2005 r. wynosiła 1257 zł, a w 2011 r. będzie to 1795 zł - poinformował Rostowski podczas spotkania z Napieralskim. Członek sejmowej komisji finansów publicznych Marek Wikiński (SLD) mówił podczas debaty z szefem resortu finansów w Sejmie, że gdyby Polacy wrócili z zagranicy, to bezrobocie byłoby znacznie wyższe niż za rządów SLD (2001-2005 - red.). Ocenił, że 3 mln Polaków pracuje teraz za granicą. Minister Rostowski nie zgodził się z Wikińskim. Przypomniał, że według danych Głównego Urzędu Statystycznego w Europie Zachodniej może być około 2 mln Polaków łącznie z dziećmi. Szef resortu finansów podkreślił, że od 2005 roku liczba miejsc pracy wzrosła o 2,3 mln. Dodał, że niższe bezrobocie nie jest tylko wynikiem tego, że Polacy wyjeżdżają za granicę. Wikiński zwracając się do Rostowskiego pytał o waloryzację świadczeń emerytalnych po 9 października. Mówił, że "dzisiaj w Polsce kilka milionów emerytek i emerytów musi przeżyć za 630 zł netto". Minister finansów poinformował, że wysokość przeciętnej miesięcznej emerytury w 2005 roku wynosiła 1257 zł, natomiast w 2011 roku - jak zapowiedział - będzie to 1795 zł. - To bardzo znaczący wzrost, dzięki waloryzacji emerytur w tym czasie. A także dzięki temu, że nie pozwoliliśmy na to, żeby kryzys uderzył w polską gospodarkę tak jak uderzył w inne gospodarki - powiedział. Nie wiesz, na kogo głosować? Zadaj swoje pytania politykom w przedwyborczej debacie online portalu INTERIA.PL i sprawdź, poglądy której partii najlepiej odpowiadają twoim przekonaniom!