Przekonywał również, że jeśli zostałby prezydentem, to wszystkie ustawy nad którymi pracowała Jaruga-Nowacka (posłanka SLD, która zginęła 10 kwietnia w katastrofie pod Smoleńskiem), a które czekają w Sejmie na rozpatrzenie, stałyby się jego inicjatywami legislacyjnymi. Napieralski spotkał się we wtorek z działaczkami II Kongresu Kobiet Polskich, który w ten piątek i sobotę będzie obradował w Warszawie. Lider SLD przypomniał, że w Sejmie od kilku miesięcy czeka na przyjęcie m.in. obywatelski projekt ustawy wprowadzającej 50-proc. parytet na listach wyborczych w wyborach parlamentarnych, samorządowych i do Parlamentu Europejskiego, który powstał po ubiegłorocznych obradach Kongresu Kobiet Polskich. - Żałuję, że nie debatujemy nad tą ustawą - powiedział szef Sojuszu. Według niego wprowadzenie takich rozwiązań jest konieczne. - Jako lider partii, bez takiej ustawy będę miał problemy, aby na pierwszych i na dalszych miejscach były kobiety tak samo reprezentowane jak mężczyźni, bo jak znam życie, to liderzy z poszczególnych powiatów, województw znajdą tysiąc różnych powodów, aby tego parytetu nie uwzględnić. Ustawa, gdyby przeszła - a ja i mój klub jesteśmy za tym, żeby była ona uchwalona jak najszybciej, tak aby mogła skutkować właśnie w wyborach samorządowych - mnie, jako szefowi SLD, bardzo by pomogła - zapewnił Napieralski. W jego opinii, w Polsce problemem jest też bariera mentalna dotycząca udziału kobiet w polityce. - Kobiety boją się czasami być na pierwszym miejscu, bo mówią "a może ktoś będzie miał lepszy wynik, a może nie zdobędę odpowiednich środków i się nie uda". Mężczyźni też boją się bardzo często, aby to właśnie kobiety zajmowały pierwsze miejsca, aby było ich więcej w samorządzie, czy w polskim parlamencie - mówił lider SLD. Inną - jak przekonywał - ważną ustawą, którą powinna zostać uchwalona, to ustawa autorstwa jego klubu, wprowadzająca tzw. rzecznika ds. równości, który zajmowałby się zapobieganiem i zwalczaniem wszelkich przejawów dyskryminacji ze względu na płeć, rasę, wiek, a także orientację seksualną. - Wiemy dokładnie, że ta dyskryminacja jest. Jest pod względem płacowym, bo wszystkie badania mówią, że kobieta na tym samym stanowisku zarabia mniej niż mężczyzna między 20, a 30 proc. To jest wielka niesprawiedliwość - ocenił Napieralski. Według niego również, kobiety mają trudniejszą niż mężczyźni drogę awansu zawodowego. - Kobiecie jest o wiele trudniej, także w polityce, awansować na ważne stanowiska partyjne. Taki urząd więc, który walczy z dyskryminacją, jest dzisiaj w Polsce potrzebny - mówił szef Sojuszu. Napieralski skrytykował przy tym działalność obecnej pełnomocnik rządu ds. równego traktowania Elżbiety Radziszewskiej. - Jedyne, co dzisiaj potrafi, to odczytać dane, które przygotują jej urzędnicy. Nie angażuje się, nie stara się pomagać kobietom, nie namawia kluby poselskie dotego, żeby zmieniały pozytywnie prawo, nie ma jej tam, gdzie kobiety potrzebują jej pomocy - wyliczał kandydat SLD. Jego zdaniem, o równości i tolerancji powinna uczyć też szkoła. - Musimy mieć odpowiednie zajęcia w szkole i podstawowej i średniej, tak abyśmy od samego początku uczyli się jak być tolerancyjnym, jak być człowiekiem, który wie, że i kobieta i mężczyzna mają takie same prawa. Ta tolerancja musi być też wobec mniejszości, wobec wszystkich różnic, bo społeczeństwo jest różne i to jest nasze bogactwo - uważa Napieralski. Lider Sojuszu opowiedział się też za tym, by znów podjąć dyskusję na temat liberalizacji w Polsce prawa aborcyjnego. - Czytamy statystyki i widzimy co się dzieje: podziemie aborcyjne rozwija się znakomicie, wiele tysięcy kobiet ulega podpowiedziom, by z takiego podziemia skorzystać z narażeniem własnego zdrowia i życia. Warto na ten temat rozmawiać - zachęcał. Napieralski zadeklarował, że "tak, jak robiła to z wielkim zapałem i energią Izabela Jaruga-Nowacka", tak on sam i jego partyjne koleżanki i koledzy, zaangażuje się "w walkę z dyskryminacją, walkę o standardy, które są normą w UE, a które w Polsce cały czas są elementem wojny ideologicznej". - Chciałbym taką deklarację złożyć, zagwarantować, że klub i partia pod moim przewodnictwem będziemy się o to starać. Gdyby 20 czerwca, a później 4 lipca okazało się, że Polacy powierzyli mi mandat wykonywania obowiązków prezydenta RP, to wiele tych ustaw, które są dzisiaj w zamrażarce pana marszałka Komorowskiego, będą moją inicjatywą prezydencką - zapewnił szef Sojuszu. We wtorkowym spotkaniu z Napieralskim wzięły udział m.in. szefowa Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka, szefowa Komitetu Ochrony Praw Dziecka Mirosława Kątna oraz współprzewodnicząca Partii Zieloni 2004 Małgorzata Tkacz-Janik. Internauci też mają swoich polityków