Terlecki był pytany w Radiu Kraków o to, jak układa się teraz współpraca z Gowinem i jego Porozumieniem. W tle pojawiła się również kwestia wymiany kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta, możliwa dzięki temu, że do wyborów nie doszło. "Trzaskowski zawdzięcza to panu Gowinowi. Na to, że wybory się nie odbyły, złożyło się wiele przyczyn, w tym działanie lidera Porozumienia, które było sprzeczne z naszym pomysłem przeprowadzenia wyborów w maju. Potem się okazało, że Senat to przetrzymał, zostało to przyjęte i czasu brakło. Trzeba było przełożyć wybory na czerwiec. Dzięki temu PO zmieniła kandydata" - mówił wicemarszałek Sejmu. Jak przypomniał, Kidawa-Błońska miała wtedy poparcie w sondażach na poziomie 4-6 proc. "Dziś, jakby było po wyborach, po wygranej Andrzeja Dudy można przypuszczać, że PO by nie było. Ona by się rozpadła w rezultacie rozliczeń po wyborach" - przekonywał Terlecki. Szybko na te słowa odpowiedział Jarosław Gowin, twierdząc, że gdyby doszło do wyborów w maju, odbyłyby się one w kompletnym "chaosie". "Zrobiłem to, co należało zrobić. Doprowadziłem do tego, że wybory odbywają się w warunkach demokratycznych, w pełnej zgodzie z zasadami polskiej konstytucji. Szanse są wyrównane" - powiedział Gowin. Ostra polaryzacja "będzie miała znaczenie w II turze" Przypomnijmy, że między obydwoma politykami Zjednoczonej Prawicy doszło ostatnio do spięcia również na innym polu. Gdy syn Jarosław Gowina rapował przeciwko PiS, nie zostawiając suchej nitki na Zjednoczonej Prawicy, Terlecki nazwał go "świrem", twierdząc najpierw, że nie wiedział, iż chodzi o syna byłego wicepremiera, ale potem nie wycofując się z tych słów. W Radiu Kraków wicemarszałek Terlecki stwierdził też, że ostra polaryzacja dwóch największych partii będzie miała znaczenie w II turze. "Wtedy się okaże, czy wyborcy Kosiniaka, Konfederacji zagłosują na bardzo lewicowego kandydata PO. To reprezentant lewicowego skrzydła w PO. Odpowiedź poznamy dopiero po 28 czerwca, o ile wybory nie rozstrzygną się już tego dnia" - mówił Terlecki.