Poseł Unii Pracy nie wierzy już w możliwość odnowienia swojej partii. - Gdybym w to wierzył, nie deklarowałbym poparcia dla inicjatywy Borowskiego - mówi. Według Nałęcza, nowa partia musi mieć charakter lewicowy i nie powinna rywalizować o głosy elektoratu Platformy Obywatelskiej. Miller musi odejść Pytany, czy Leszek Miller powinien odejść, odpowiedział, że wszyscy wiedzą, iż to się stanie lada dzień i spekulacje na ten temat nie mają już sensu. - Zmiana już powinna dawno nastąpić. Leszek Miller sam sobie krzywdę czyni, chcąc pobić rekord Buzka, co moim zdaniem jest bez sensu - powiedział Nałęcz. Rządzenie przy pomocy poparcia Federacyjnego Klubu Parlamentarnego (Romana Jagielińskiego) nazwał Nałęcz "rzeczą niesmaczną, niepotrzebną i demoralizującą". Według niego, w momencie, gdy odejście Millera jest już przesądzone, rozmowy premiera z kanclerzem Schroederem i jego udział w szczycie UE podważają wiarygodność Polski na arenie międzynarodowej. Michnik to świetny aktor Nałęcz odniósł się też do wyników prac komisji śledczej badającej sprawę Rywina. Jego zdaniem, aferę tę wymyślili "bardzo sprytni ludzie", którzy zadbali o to, aby trop kończył się na Rywinie. - Niezbyt jestem skory oskarżać panią Jakubowską, bo nie wiem, na ile była narzędziem - zastrzegał się. W opinii Nałęcza, Rywin był w całej sprawie tylko "śluzą". Jeśli przy znanej powszechnie przyjaźni Michnika i Millera byłby im do czegoś potrzebny Rywin, to "niech się schowa bajka o Czerwonym Kapturku" - podkreślał szef komisji śledczej. Pytany, czy Michnik to dobry aktor, Nałęcz odparł, że wprost świetnym. Jego zdaniem, Agora przekroczyła pewne standardy w obronie swojego interesu, ale jest skłonny ją rozgrzeszyć, bo pomysł z ustawą medialną miał na celu zniszczenie tej firmy. - Mogę stos kamieni rzucić w stronę Agory, ale trudno zapomnieć, że to dzięki Agorze udaje się to wszystko odkrywać - podkreślił Nałęcz. Spotkania w Klubie Pod Jaszczurami odbywają się w ramach współpracy Stowarzyszenia Instytut Sztuki z redakcją tygodnika "Polityka".