Gość Programu Pierwszego Polskiego Radia skomentował w ten sposób oburzenie Lecha Wałęsy po słowach Henryki Krzywonos, że to Bogdan Borusewicz był rzeczywistym przywódcą strajku w Stoczni Gdańskiej. Zdaniem Nałęcza, to Lech Wałęsa stał się symbolem ruchu robotniczego. - Rola Bogdana Borusewicza była bardzo duża, jednak on sam nigdy jej nie podkreślał, zadowalając się tym, że był rzeczywistym sprawcą wydarzeń - zauważył prezydencki doradca. Tomasz Nałęcz dodał, że nie dziwi się wyczuleniu Lecha Wałęsy na temat jego miejsca w historii. Zdaniem prezydenckiego doradcy, wynika ono z tego, że jego rola jako przywódcy "Solidarności" jest coraz częściej kwestionowana.