Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że Bronisław Komorowski nie chce ustawy o związkach partnerskich; w zamian ma własną propozycję. Według "Rz" projekt prezydenta jest bardziej konserwatywny od tych odrzuconych przez Sejm. - Z tego, co ja wiem, to nie ma takiego pomysłu, żeby teraz prezydent wychodził przed szereg i szedł z propozycją rozwiązań ustawodawczych do parlamentu - powiedział we wtorek Nałęcz pytany doniesienia "Rz". - Prezydent to wyraźnie powiedział: czekam na decyzję parlamentu, jestem pełen obaw, bo w parlamencie mają duże nagłośnienie projekty najbardziej radykalne, boję się, że z tej wielkiej burzy nic nie będzie i wtedy chcąc pomóc tym ludziom realnie, wtedy wniosę rozwiązana takie bardzo pragmatyczne - zaznaczył Nałęcz. - Na razie prezydent daje czas parlamentowi. Prezydent wyraźnie powiedział: jeśli będziecie zapędzali się w projekty skrajne, (...) wtedy będę chciał realnie pomóc tym ludziom, bardzo pragmatycznymi rozwiązaniami, bez sporu ideologicznego - zauważył. Wtorkowa "Rz" napisała, że prezydencki projekt ws. związków partnerskich ogranicza się do dwóch ułatwień dla osób żyjących w związkach nieformalnych, także homoseksualnych. Chodzi o ułatwienia w uzyskiwaniu informacji o stanie zdrowia partnera oraz zwolnienie z podatku spadkowego w razie jego śmierci. Prezydencki prawnik Krzysztof Łaszkiewicz powiedział gazecie, że przyznanie osobom żyjącym w wolnych związkach zbyt wielkich przywilejów, podobnych do tych, jakie mają małżeństwa, byłoby niezgodne z konstytucją.