Ryba podczas swobodnej wypowiedzi przed komisją powiedział, że po zatrzymaniu 6 lipca 2007 r. wysocy funkcjonariusze CBA, w tym wiceszef CBA Maciej Wąsik, sugerowali, że "rozwiązaniem jego problemów" będzie obciążenie Leppera. - Odmówiono mi kontaktu z adwokatem - podkreślił. Mogą wszystko Zeznał, że funkcjonariusz CBA, prowadząc go do toalety, groził, że może go zastrzelić. - Byłem przekonany, że mogą wszystko - oświadczył. Ryba dodał, że CBA było zainteresowane także obciążającymi materiałami dotyczącymi innych polityków: Jerzego Szmajdzińskiego, Grzegorza Schetyny i jego żony oraz Janusza Maksymiuka. - Pytali o ich biznesy, powiązania, relacje rodzinne, wszystko w kontekście działań przestępczych - zeznał. Ryba podkreślił, że gdy był zatrzymany przez 6 miesięcy odmawiano mu widzenia z rodziną. Świadek stwierdził też, że był w więzieniu specjalnie traktowany, m.in. izolowany od innych więźniów. - Na czas mojego wyjścia z celi zamykano cały oddział - zaznaczył. - Podczas opuszczania celi i przy powrotach byłem szczegółowo rewidowany, z rozbieraniem do naga włącznie - relacjonował. Ryba opisał też swoje spotkanie w więzieniu z księdzem, u którego chciał się wyspowiadać: - Kapelan więzienny, do którego mnie doprowadzono powiedział "Synu nie wiem kim jesteś i co zrobiłeś. Mogę cię wyspowiadać, ale oni chcą, żeby tej spowiedzi przysłuchiwał się strażnik". Ostatecznie do spowiedzi miało nie dojść. Ryba nie chciał przed komisją śledczą odpowiadać na pytania dotyczące swojej roli w odrolnieniu ziemi w tzw. aferze gruntowej. Ryba w odpowiedzi na pytania posłów podkreślił, że ma w tej sprawie wiedzę, ale nie może nią podzielić się z komisją. Argumentował, że zbyt szerokie zeznania mogą zaszkodzić jego sytuacji procesowej. Ryba został nieprawomocnie skazany w sprawie tzw. afery gruntowej z 2007 r. Sąd uznał, że razem z Andrzejem K. są winni płatnej protekcji, czyli powoływania się na wpływy w kierowanym przez Andrzeja Leppera resorcie rolnictwa i podjęcia się za łapówkę załatwienia w ministerstwie odrolnienia 40 ha ziemi na Mazurach. Ryba złożył apelację. Ekipa telewizyjna Ryba zeznał, że w trakcie aresztowania w 2007 roku nie został poinformowany o przysługujących mu prawach. Dodał, że gdy trafił na przesłuchanie do siedziby CBA, tam czekała na niego ekipa telewizyjna. Gdy zwrócił uwagę, że nie chce być filmowany, dostał odpowiedź, że ekipa telewizyjna to funkcjonariusze, którzy tworzą materiał na potrzeby CBA. - Dziwne, bo materiał pojawił się w telewizji - podkreślił. Ryba potwierdził, że był nakłaniany do składania fałszywych zeznań. Dodał, że część zeznań nie była protokołowana. - Funkcjonariusze stosowali presję psychiczną, informując mnie, że wraz ze mną zatrzymano mojego brata - powiedział. Ryba odpowiedział na pytania dotyczące kontaktów z politykami Samoobrony. Przyznał, że były częste. Potwierdził, że organizował delegacje z udziałem m.in. Leppera. - To były normalne, biznesowe rozmowy - zapewnił. Świadek powiedział też, że Andrzej K., który negocjował ws. odrolnienia gruntów z podstawionym jako kontrahent agentem CBA, przedstawił mu się jako "człowiek PiS-u". Potwierdził, że gdy razem z K. pracował w spółce Dialog, ten wielokrotnie mówił mu, że jest zainteresowany spotkaniem z Lepperem. Według Ryby K. chwalił się, że był radcą prawnym w stołecznym ratuszu kierowanym przez Lecha Kaczyńskiego. - Nie wiem ile w tym jest prawdy, ile opowieści - zastrzegł. Ryba zeznał, że Andrzeja K. przedstawił mu senator PiS Jarosław Chmielewski. Szef komisji Andrzej Czuma (PO) poinformował, że zaplanowane na środę przesłuchanie Andrzeja K. odbędzie się 26 marca. K. przesłał komisji pismo, w którym poprosił o zmianę terminu zeznań. Posłowie zdecydowali, że wezwą w charakterze świadka b. wicepremiera Romana Giertycha oraz Honoratę Kaczmarek - żonę b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Przeciw wnioskowi głosowała jedynie dwójka posłów PiS. Na ponaddwuipółgodzinnym posiedzeniu zamkniętym Ryba także nie odpowiadał na pytania dotyczące odrolnienia ziemi w tzw. aferze gruntowej - relacjonowali w rozmowie posłowie zasiadający w komisji. - Były szczegóły dotyczące czynności operacyjnych wykonywanych przez służby. Ryba miał wobec nich wątpliwości - podkreślił Krzysztof Matyjaszczyk (Lewica). - Dowiedzieliśmy się wielu rzeczy, na które do tej pory nie zwracaliśmy uwagi. Wszystkie bulwersujące tematy były w części otwartej - dodał.