Jak dodał, "oględziny zwłok dziecka w powiązaniu ze wstępnymi wynikami badań samochodu marki Skoda pozwalają wnioskować, iż miejsce ujawnienia zwłok nie było miejscem zabójstwa, a dziecko zostało pozbawione życia najprawdopodobniej w samochodzie". "W oparciu o wstępne sprawozdania z badań DNA możemy powiedzieć, że w aucie ujawniono ślady krwi, m.in. na foteliku dziecięcym, osłonie przeciwsłonecznej oraz innych elementach tapicerki auta. Wstępne wyniki badań wskazują, iż była to krew Dawida" - zaznaczył prokurator. Trwają poszukiwania narzędzia zbrodni "Z naszych informacji wynika, że w zdarzeniu nie brały udziału inne osoby poza ojcem Dawida" - zaznaczył prok. Łapczyński. Jak dodał, wciąż trwają poszukiwania narzędzia zbrodni. "Od biegłych wiemy, że było to narzędzie ostre. Warunki takiego narzędzia spełnia m.in. nóż" - zaznaczył. Prokurator Łapczyński podał, że według obecnych ustaleń śledczych z dość dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że do śmierci dziecka doszło między godz. 18.00 a 19.00 z minutami. "To jest mniej więcej czas, kiedy mogło dojść do zabójstwa" - powiedział. "Co do minuty godziny śmierci nie poznamy, ale te ramy czasowe, logowania telefonu, rozmowy dziecka z matką, a następnie czas przejazdu samochodu już w Grodzisku pozwalają w sposób dość dokładny zakreślić ramy czasowe, w których doszło do śmierci dziecka" - podkreślił. Dodał, że sekcja zwłok dziecka, w której brał udział m.in. prokurator i technicy "trwała bardzo długo, bo prawie pięć godzin". Podkreślił, że podczas jej trwania dokonano bardzo szczegółowych oględzin oraz zabezpieczono materiał dowodowy do dalszych badań. "Z pewnością będą to badania histopatologiczne. Nie można również wykluczyć badań w kierunku DNA czy też badań w kierunku toksykologii" - poinformował. Prokuratura o motywacji ojca Rzecznik Prokuratury Okręgowej, odnosząc się do motywu działania ojca Dawida, zaznaczył, że będzie to przedmiotem ustaleń w toku dalszych czynności procesowych. "W tym zakresie analizujemy zeznania świadków oraz czekamy na wyniki zleconych ekspertyz, m.in. informatycznych. Weryfikujemy również dokładnie sytuację życiową ojca, w tym informacje o jego problemach, relacje rodzinne, wszelkie tego typu okoliczności czy sytuacje, które mogą być pomocne przy ustalaniu motywu" - wskazał. Łapczyński poinformował również, że wstępnie ustalone okoliczności sprawy pozwalają przypuszczać, że zabójstwo było zaplanowane. Zaznaczył jednak, że ta hipoteza nie musi się potwierdzić. "Rozmawiałem z prokuratorem rejonowym, prokuratorem referentem i z informacji uzyskanych od nich wynika, że okoliczności sprawy mogą wskazywać na działanie planowe" - powiedział. Dodał, że Paweł Ż. przez dwa tygodnie przed dokonaniem zbrodni nie chodził do pracy. Najpierw wziął urlop na żądanie, a później przestał się w pracy pojawiać w ogóle. Jak wyglądały poszukiwania? W sobotę stołeczna policja poinformowała, że na trasie A2 między Warszawą a Grodziskiem Mazowieckim, w okolicach węzła Pruszków, znaleziono ciało dziecka. W poniedziałek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Łukasz Łapczyński, potwierdził, że są to zwłoki 5-letniego Dawida. O szczegółach poszukiwania 5-letniego Dawida mówił wcześniej na konferencji prasowej rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka. Podkreślał on, że poszukiwania rozpoczęły się od miejsca ujawnienia zwłok ojca i jego samochodu, a z każdym dniem ich teren był rozszerzany. "Te poszukiwania wyglądały mniej więcej następująco: tyralierą szli policjanci, wspierani przez żołnierzy WOT, przez strażaków, przez społeczności lokalne, natomiast celem tej tyraliery jest odszukanie chłopca oczywiście jeszcze żywego, rannego. Za nimi - już teraz mogę to powiedzieć, wcześniej chociażby ze względu na szacunek do rodziny tego nie mówiliśmy - podążały grupy służb głównie kryminalnych, policjantów, którzy sprawdzali ten teren jeszcze bardzo dokładnie, ale już pod kątem ujawnienia śladów, które wskazywałyby np. na ukrycie zwłok" - mówił. Jak dodał, to właśnie policjanci z tej grupy sprawdzali teren "centymetr po centymetrze" i znaleźli zwłoki "ukryte w gęstej trawie". "Można powiedzieć, że osoba, która tam porzuciła zwłoki, robiła wszystko, aby te zwłoki ukryć tak, aby utrudnić ich odnalezienie" - podkreślił rzecznik KGP.