W jakiej kondycji psychicznej są osoby, które straciły swój dobytek w Kłodnem? - Największym problemem z jakim w tej chwili możemy mieć do czynienia, to zaburzenia stresowe pourazowe (PTSD). Występują one w reakcji na ostry stres, traumatyczne wydarzenia. Zaburzenie to może charakteryzować się unikaniem myśli, rozmów, sytuacji mogących przypominać uraz lub odwrotnie - nawracającymi i natrętnymi wspomnieniami urazu. Osoby, które uczestniczyły w tragicznych wydarzeniach mogą reagować nadmierną pobudliwością wegetatywną przejawiającą się zaburzeniami snu, brakiem apetytu i pobudliwością emocjonalną, a więc drażliwością, nadmierną czujnością i nadwrażliwością. Mogą mieć problem ze skupieniem uwagi, organizacją działania. Czy podobne zaburzenia mogą wystąpić u wszystkich osób, które patrzyły jak rujnowane są ich domy? - Na szczęście nie. Statystyki mówią, że zapada na nie od 10 do 16 procent poszkodowanych. Kobiety chorują częściej niż mężczyźni. PTSD może u poszkodowanych trwać od kilku tygodni do kilku miesięcy, przeważnie nie dłużej jednak niż sześć miesięcy. Dlaczego u mężczyzn taka reakcja występuje rzadziej? - Mężczyźni w takich sytuacjach jak ta, z którą mamy do czynienia w Kłodnem zwykle zmuszeni są do działania, angażują się w organizowanie pomocy, są przez większość czasu w grupie. To właśnie dodaje im siły. Natomiast kobiety pozostają w domach, zajmują się dziećmi i często czują się osamotnione i bezradne. Jakie objawy zaobserwowała Pani u poszkodowanych z Kłodnego? - Utrata domu jest niewyobrażalnie tragicznym przeżyciem. Dom to miejsce, w którym czujemy się bezpiecznie. To często całe nasze życie, niejednokrotnie życie wielu pokoleń. Nie dziwi więc siła przeżyć, które pojawiają się po stracie. Ludzie, z którymi rozmawialiśmy odczuwali smutek, przygnębienie, żal, ale często też złość, gniew. Nasiliły się też objawy dotychczasowych chorób, w wielu przypadkach potrzebna była pomoc medyczna. Poszkodowani uskarżali się na problemy ze snem, brak apetytu, ogromne zmęczenie. Jaką pomoc pracownicy Zespołu Placówek Oświatowych - Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna w Limanowej oferują poszkodowanym? - Spotykaliśmy się z mieszkańcami Kłodnego od pierwszego dnia, a nasza pomoc polegała na udzielaniu doraźnego wsparcia, rozmowie o tym co się wydarzyło. Informowaliśmy ich o aktualnej sytuacji, a także o formach pomocy, której mogą się spodziewać i miejscach gdzie jest ona udzielana. Wskazywaliśmy też na zasoby i możliwości jakie posiadają np. to, że mogą liczyć na wsparcie rodziny, swoją wiedzę i dotychczasowe doświadczenie. Motywowaliśmy ich do działania. Jak poszkodowani reagowali na tę sytuację? - Reakcja na traumatyczne zdarzenia zależy od wielu czynników: wieku, kondycji psychicznej, dotychczasowych doświadczeń itp. Część poszkodowanych ujawniała myśli rezygnacyjne: "nie mogę nic zrobić, nie będę działać, najlepiej żebym nie żył". Inni mieli poczucie, że "jakoś to będzie, damy sobie radę". Ale też były osoby, które w tej sytuacji upatrywały nowe szanse i możliwości. Ich dotychczasowe życie było tak trudne, że może być już tylko lepiej. Czego teraz boją się najbardziej? - Boją się, że ich potrzeby nie zostaną zaspokojone, że nie dostaną pomocy, o której się mówi, że władza o nich zapomni. Boją się, że pomoc ta będzie krótkotrwała, ograniczona i niewystarczająca. Należy pamiętać, że ludzie ci stracili dorobek całego życia, majątek, którego dorabiali się bardzo ciężką i mozolną pracą, dzięki wyrzeczeniom całych rodzin. Budowali się rodzinami na sąsiadujących działkach, często na ziemi, którą dziedziczyli przez pokolenia, na ojcowiźnie. Teraz nie tylko stracili swój dom, majątek ale i ziemię, do której są mocno przywiązani. Góry, które tak wszyscy kochamy, stały się nagle niebezpieczne, nieprzyjazne, wrogie. Czego potrzebują? - Na pewno realnej pomocy finansowej, adekwatnej do potrzeb, które trudno będzie zaspokoić w całości. Długotrwałego zainteresowania i obecności różnych służb na tym terenie, by nie mieli poczucia, że ich porzucono i zapomniano. Konieczne jest budowanie zaufania między służbami, samorządem a tymi ludźmi. Trzeba im pokazywać realnie i uczciwie na co mogą liczyć, a na co nie, by później nie czuli się oszukani. Nie wolno wzbudzać niepotrzebnych nadziei. Należy wskazywać na ich mocne strony; mobilizować do działania, by wykorzystywali własny potencjał przy odbudowie swoich domostw. Potrzebują też wsparcia rodzinnego, sąsiedzkiego i środowiskowego. Na pewno też pomocy psychoterapeutycznej i farmakologicznej. Trzeba również pamiętać, że pomocy wymagają też służby, które niosły ratunek, czyli strażacy, policjanci, straż graniczna, pracownicy służby zdrowia i opieki społecznej. Widok cierpienia i strat, które ponieśli mieszkańcy Kłodnego skłania nas wszystkich do refleksji nad naszym własnym życiem. Poruszające, a zarazem budujące jest ogromne zaangażowanie ludzi w niesienie często bezinteresownej pomocy. Chciałabym żebyśmy wykazywali takie zaangażowanie nie tylko w chwilach kryzysu. Rozmawiał: Kuba Toporkiewicz Zobacz więcej: Potężne osuwisko niszczy domy - konieczna ewakuacja Setki osób mogą stracić swoje domy Geolodzy: 34 domy w Lanckoronie do rozbiórki Czytaj więcej: Czy będą pieniądze na spalarnię śmierci w Krakowie? Przez całą dobę i bez względu na aurę Kierowcy grożą strajkiem