"Rzeczpospolita" napisała w czwartek, że MSZ "wysłało ok. 30 opozycjonistom deklaracje podatkowe PIT z sumami, jakie otrzymali od polskiej dyplomacji". Według "Rz" dokumenty zostały podpisane przez urzędniczkę z Wydziału Planowania i Realizacji Budżetu Biura Administracji MSZ i nie opiewają na duże sumy. rzecznik MSZ pytał mnie - czy ma Pan świadmość, że zadzwonię do pańskich przełożonych i zrobię wszystko by ten tekst się nie ukazał?— Cezary Gmyz (@cezarygmyz) październik 25, 2012 Rozmówcy "Rz" ocenili, że białoruskie władze mogą uznać takie dokumenty za dowód nielegalnego finansowania opozycji z zagranicy. "Presja była niewiarygodna" Tomasz Wróblewski powiedział w czwartek w Radiowej Trójce, że ministerstwo chciało "przeszkodzić publikacji" tego artykułu. Redaktor stwierdził, że presja, jaką MSZ próbowało wywrzeć "była niewiarygodna". Dodał, że "Rzeczpospolita" często publikuje teksty wytykające błędy administracji państwowej, ale z "taką presję i próbę wywierania nacisku" rzadko się spotyka. MSZ: Kłamliwe zarzuty Ministerstwo spraw zagranicznych odpiera zarzuty, mówiąc, że są one "kłamliwe". Resort tłumaczy, że dostał zapytanie od redaktora gazety Cezarego Gmyza i odpowiedział na nie. Rzecznik resortu Marcin Bosacki przesłał do mediów oświadczenie, w którym napisał: "Fakty są takie: jako rzecznik MSZ, działając w ramach swych obowiązków, po otrzymaniu pytań red. Cezarego Gmyza, próbowałem przekonać redakcję "Rz", że jej zarzuty są nieuzasadnione, a publikacja mogłaby szkodzić interesom państwa oraz środowiskom niezależnym na Białorusi". W odpowiedzi redakcja wydała oświadczenie, w którym podtrzymała stanowisko, że Bosacki "wywierał wpływ" na redakcję "Rzeczpospolitej"