"Na zlecenie polityczne". Szef BBN po doniesieniach o cofniętych poświadczeniach
- To była sprawa robiona na zlecenie polityczne. Szukanie jakichkolwiek "argumentów" po to, żeby odebrać mi to poświadczenie - powiedział szef BBN Sławomir Cenckiewicz. W ten sposób odniósł się do informacji, że miał rzekomo zataić przed służbami przyjmowanie leków psychotropowych, co skutkowało odebraniem mu poświadczeń bezpieczeństwa.

W skrócie
- Sławomir Cenckiewicz twierdzi, że cofnięcie mu poświadczenia bezpieczeństwa było motywowane politycznie i zorganizowane na podstawie nieprawdziwych zarzutów.
- Sąd uznał, że Cenckiewicz nie zataił przyjmowania substancji psychotropowych, ale wyrok nie jest prawomocny.
- Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych podkreślił konieczność rzetelnego wypełniania ankiety bezpieczeństwa i wskazał na formalne przesłanki odebrania certyfikatu.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
"Rzeczpospolita" opublikowała artykuł, w którym poinformowała, że to kwestie zdrowotne Sławomira Cenckiewicza miały uruchomić machinę sprawdzania go przez służby.
Według doniesień gazety kontrwywiad ocenił, że Cenckiewicz w ankiecie bezpieczeństwa osobowego z 2021 r. podał nieprawdę - celowo zataił odbyte konsultacje u specjalisty i zaprzeczył, by zażywał w przeszłości "środek odurzający lub substancję psychotropową". To miało sugerować, że nie daje on "rękojmi zachowania tajemnicy".
Sąd jednak stwierdził, że obecny szef BBN niczego nie zataił, bo żaden z przepisanych mu leków nie był "substancją psychotropową".
Szef BBN: Rzeczywistość jest jeszcze mocniejsza
Do sprawy odniósł się we wtorek w Telewizji Republika szef BBN-u.
- Przecież to była sprawa robiona na zlecenie polityczne. Szukanie jakichkolwiek "argumentów" po to, żeby odebrać mi to poświadczenie i tak to zrealizowali - ocenił Sławomir Cenckiewicz.
Dodał, że "rzeczywistość jest jeszcze mocniejsza" niż to, co opisano w artykule "Rz".
- Na przykład wywiad medyczny, który poprzedził to moje krótkotrwałe leczenie, został wkomponowany przez Jarosława Stróżyka i podległą mu panią z Zarządu V Służby Kontrwywiadu Wojskowego do ośmiu decyzji cofających mi poświadczenie bezpieczeństwa - powiedział profesor.
- Czyli fragmenty wywiadu medycznego, mojej rozmowy z panią profesor, z medykiem, którą ona wpisała do mojej karty zdrowia, wkomponowano w jawny dokument administracyjnej decyzji, jaką jest decyzja SKW o cofnięciu poświadczenia - wyjaśnił Cenckiewicz.
- To jest dopiero "hit". To są ludzie pozbawieni wszelkich skrupułów. Charakterystyczne w ogóle dla ludzi związanych z wojskowymi służbami informacyjnymi. Tam nie ma żadnych zasad. Wszystkie kwestie dotyczące intymności, prywatności, są od lat i były zawsze narzędziem walki z przeciwnikami i ja jestem tego ofiarą - podkreślił szef BBN.
- Wiem, co było. Wiem jak jest i wiem, co oni zrobili. Wiem więcej, niż oni myślą, że ja wiem. I czekam spokojnie na kolejny wyrok. A potem zobaczycie państwo, co się będzie działo - zapowiedział Cenckiewicz.
Dobrzański: Obecny szef BBN nie posiada dostępu do informacji niejawnych
Do publikacji "Rzeczpospolitej" odniósł się również Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych
Podkreślił, że "zarówno Służba Kontrwywiadu Wojskowego jak i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego stoją na stanowisku, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem obecny szef BBN nie posiada dostępu do informacji niejawnych".
Przypomniał, że wyrok w sprawie jest nieprawomocny, a premier złożył kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Dobrzyński podkreślił, że "warunkiem prawidłowo przeprowadzonej procedury dopuszczenia do informacji niejawnych jest rzetelne i zgodne z prawdą wypełnienie przez osobę sprawdzaną ankiety bezpieczeństwa osobowego".
"Rozstrzygnięcie wątpliwości i wyjaśnienie okoliczności w postaci zdarzeń i sytuacji, które mogą wpływać na dawanie rękojmi zachowania tajemnicy jest częścią postępowania sprawdzającego prowadzonego przez ABW lub SKW" - wyjaśnił rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.
"Świadome zatajenie lub pominięcie przez osobę sprawdzaną w ankiecie bezpieczeństwa osobowego lub w toku postępowania sprawdzającego faktów lub zdarzeń stanowi przesłankę do niewydania poświadczenia bezpieczeństwa. Na pytania zawarte w ankiecie należy odpowiedzieć rzetelnie, zgodnie z prawdą, a dylematami podzielić się z osobą prowadzącą postępowanie sprawdzające" - dodał.
Rzecznik zaznaczył, że "oprócz złożenia do NSA skargi kasacyjnej" Cenckiewicz został "objęty złożonym do sądu przez prokuraturę aktem oskarżenia, co zgodnie z Ustawą o dostępie do informacji niejawnych jest kolejną bardzo ważną przesłanką do utraty certyfikatu bezpieczeństwa".












