Prezydent Lech Kaczyński uważa, że "byłoby najlepiej", gdyby wspólnie z premierem Donaldem Tuskiem pojechali na listopadowy szczyt UE do Brukseli. "Myślę, że byłoby najlepiej, gdybym tam był razem z panem premierem" - oświadczył prezydent w piątek na konferencji prasowej w Ostrołęce. Francuskie przewodnictwo UE poinformowało w czwartek, że 7 listopada odbędzie się w Brukseli nadzwyczajny szczyt przywódców państw i rządów Unii Europejskiej poświęcony kryzysowi finansowemu. - Oczywiście ja zdaję sobie sprawę, że obecność ministra finansów na niektórych fragmentach tego posiedzenia jest niezbędna i wyciągam z tego wnioski, tak samo jak wyciągałem poprzednim razem w Brukseli - mówił prezydent. Ale - jak zaznaczył - myśli, że do takich rzeczy, które "są po prostu niesłychane w kulturze europejskiej" jak to, że prezydent RP musiał być na poprzednim szczycie UE w Brukseli "nie tylko bez najbliższych współpracowników, ale nawet bez tłumacza", ponownie nie dojdzie. - Ja poćwiczyłem swój angielski i bardzo się z tego cieszę, ale nawet moich tłumaczy tam (wówczas) nie wpuszczono - mówił prezydent, nawiązując do sytuacji, jaka miała miejsce podczas październikowego szczytu UE. W ocenie Lecha Kaczyńskiego było to zachowanie "poniżej standardów europejskich o 15 pięter". - Za poprzedniego rządu coś takiego by się zdarzyć nie mogło, nawet gdyby Lech Wałęsa był prezydentem - zaznaczył L.Kaczyński. Przed październikowym szczytem UE w Brukseli doszło do ostrego sporu między prezydentem a premierem o skład polskiej delegacji. Po kilkudniowym konflikcie na posiedzeniu Rady Europejskiej byli zarówno prezydent, jak i premier, ale Lech Kaczyński poleciał do Brukseli wyczarterowanym samolotem, bo kancelaria premiera nie zgodziła się, by skorzystał z samolotu rządowego. Prezydent uczestniczył w części obrad szczytu, mimo że nie znalazł się w składzie delegacji, który rząd zgłosił do Brukseli. Natomiast do budynku, gdzie spotykali się przywódcy państw i rządów UE nie mogli wejść ministrowie z Kancelarii Prezydenta - jej szef Piotr Kownacki, a także Michał Kamiński i Mariusz Handzlik. Lech Kaczyński spotykał się z nimi poza budynkiem Rady Europejskiej.