W poniedziałek klub LPR złożył wniosek o odwołanie Olejniczaka, zarzucając mu, że "dopuścił się zniesławienia posła Wojciecha Wierzejskiego, podając oczywistą nieprawdę". Chodzi o piątkową wypowiedź wicemarszałka, który powiedział dziennikarzom, że poseł Wierzejski "napisał na drzwiach swojego biura, że "Żydom i dziennikarzom "Gazety Wyborczej" wstęp wzbroniony". Ta wypowiedź Olejniczaka, według Wierzejskiego, "szkaluje w sposób ordynarny i nikczemny posła na Sejm". Wicemarszałek przyznał, że popełnił "szkolną pomyłkę", mówiąc o "Żydach" zamiast o "pederastach", treść wywieszki brzmiała bowiem: "Pederastom i dziennikarzom "Gazety Wyborczej" wstęp wzbroniony". Olejniczak przeprosił Wierzejskiego za tę pomyłkę. Marszałek Sejmu powiedział dziennikarzom, że zwrócił się do klubu LPR z pytaniem, czy podtrzymuje swój wniosek. Zaznaczył, że choć przejęzyczenie Olejniczaka "jest poważne", to z drugiej strony polityk SLD za nie przeprosił. W jego ocenie, sprawa jest "dosyć niedwuznacznie załatwiona wobec opinii publicznej". Jurek podkreślił, że takich spraw jak odwołanie wicemarszałka nie załatwia się od razu, w dodatku pod nieobecność samego zainteresowanego. Olejniczak przebywa w tym tygodniu w portugalskim Porto, na Kongresie Partii Europejskich Socjalistów. Marszałek Sejmu uznał, że nie należy także destabilizować prac Prezydium Sejmu. "Gdybyśmy mieli do czynienia z jakimś wykorzystywaniem Prezydium Sejmu, gdyby nie spełniało swojej funkcji, to się można zastanawiać, czy ono działa w dobrej formule, czy nie. Ale do tej pory formuła reprezentacji klubów parlamentarnych się sprawdza" - zaznaczył Jurek.