Przewodnicząca zespołu Beata Kempa (SP) zaproponowała w imieniu prezydium, żeby każdy członek zespołu podpisał dokument, w którym deklaruje, że będzie przeciwny m.in. ustawom o uzgodnieniu płci i mowie nienawiści, adopcji dzieci przez pary homoseksualne, związkom jednopłciowym. Przypomniała, że członkami zespoły mogą być osoby zainteresowane zwalczaniem ideologii gender. Grodzka oświadczyła, że nie może przyjąć deklaracji i jeśli rzeczywiście ma ona być warunkiem prac w zespole, to nie będzie mogła w nim uczestniczyć. Podkreśliła jednak, że zapisała się do zespołu w nadziei, że będzie można podczas jego prac dyskutować i pewne rzeczy sobie wyjaśnić. "Ja nie przyszłam tutaj nauczać, ale również posłuchać" Zaznaczyła, że nie ma żadnej ideologii gender, jest natomiast konflikt wartości. Oświadczyła, że dla niej ważnymi wartościami są m.in. wiedza i równość. Przekonywała, że jest to wartość, o którą warto walczyć. Uznała, że dokument przygotowany jest "pod jej kątem", specjalnie po to, by uniemożliwić jej prace w zespole. Wyraziła nadzieję, że mimo niepodpisania deklaracji będzie mogła przychodzić na posiedzenia zespołu. - Ja nie przyszłam tutaj nauczać, ale również posłuchać - powiedziała. Zapewniła, że z ogromnym szacunkiem odnosi się do ludzi, którzy nie podzielają jej poglądów. Kempa uznała, że Grodzka mogłaby być wykluczona, na podstawie regulaminu zespołu, ponieważ jej wcześniejsze działania świadczą o tym, że nie jest zainteresowana zwalczaniem ideologii gender. Dodała, że deklaracja została przygotowana, aby określić, jaki system wartości będzie kierował członkami zespołu. Podkreśliła, że członkom zespołu chodzi o to, by pogląd, który propagują zwolennicy ideologii gender, który podziela również Grodzka, nie stał się powszechnie obowiązującym.