Kiedy samochód z trumną Krzysztofa Krawczyka wjeżdżał do położonej w podłódzkich lasach miejscowości Grotniki, gdzie mieszkał artysta, ci jego sąsiedzi, którzy nie poszli na cmentarz, wyszli przed domy, aby chociaż w ten sposób pożegnać wokalistę. Niektórzy przygotowali nawet napisy, m.in. "Żegnaj Krzysiu". Na długo przed rozpoczęciem ceremonii ludzie gromadzili się na okalających leśny cmentarz pagórkach. "Nasz Krzysio" Pani Jolanta, chociaż boi się skutków pandemii, postanowiła choć z daleka pożegnać Krzysztofa Krawczyka. - Zasłużył na taki hołd. Wszyscy go tu szanowali - podkreśliła kobieta. - Nie wywyższał się, a jeśli ktoś potrzebował pomocy, nie gadał, a pomagał. Nikt nie mówił tu o nim inaczej niż "nasz Krzysio" - wspominał Krzysztofa Krawczyka starszy mieszkaniec Grotnik. Biskup pomocniczy senior z diecezji częstochowskiej Antoni Długosz, który znał Krawczyka od 40 lat, rozpoczął ceremonię pogrzebową na cmentarzu cytatem z wielkiego przeboju artysty. "Cóż wart jest dziś niewczesny żal, że los wziął to, co dał" - przypomniał fragment tekstu piosenki duchowny. - Stoimy dziś przy trumnie wielkiego piosenkarza, artysty, kolorowego trubadura i polskiego Elvisa Presleya, człowieka, który był legendą już za życia, Krzysztofa Krawczyka - podkreślił bp Długosz. - Śmierć jest częścią życia, dlatego, chociaż nasze serca napełnia dziś ludzki smutek, jesteśmy pewni, jako chrześcijanie, że życie naszego przyjaciela Krzysztofa nie skończyło się, ono się tylko zmieniło - zaznaczył. - Gdzieś na niebiańskich scenach Krzysio już śpiewa - powiedział bp Długosz. Zobacz także: Pogrzeb Krzysztofa Krawczyka. Abp Grzegorz Ryś: Dziękujemy za jego życie i twórczość Na pogrzebie był m.in. premier Na pożegnanie artysty do Grotnik przyjechał także premier Mateusz Morawiecki, który tak o artyście napisał na Twitterze: "'Chciałem pięknie żyć, garściami życie brać' - tak też w naszych oczach żył wielki artysta Krzysztof Krawczyk. Jego śmierć wywołała smutek wielu z nas. Chyba nie ma osoby w Polsce, która nie zna Jego twórczości. Dziękujemy za nią. Spoczywaj w pokoju". Mateusz Morawiecki na pogrzeb przybył w towarzystwie małżonki. Na koniec ceremonii premier zapalił znicz przy grobie Krzysztofa Krawczyka. Potem rozmawiał z żałobnikami, m.in menedżerem artysty Andrzejem Kosmalą. W ostatniej drodze Krzysztofowi Krawczykowi, obok żony Ewy i rodziny, towarzyszyli także przyjaciele z zespołu "Trubadurzy", m.in. Marian Lichtman i Sławomir Kowalewski oraz Robert Janowski, a także aktor Daniel Olbrychski. Podczas uroczystości w archikatedrze wokalistę żegnali też metropolita łódzki abp Grzegorz Ryś i wicepremier Piotr Gliński. Podczas mszy odczytano również list pożegnalny od prezydenta Andrzeja Dudy.