Arsenał leżał w rozległym dole, niedaleko od drogi Rymanów - Brzozów, przykryty niezbyt grubą warstwą ziemi. Jak powiedział sieci RMF major Krzysztof Glijer z 3 Pułku Saperów w Dębicy, miny nie miały zapalników, lecz był w nich materiał wybuchowy. Do eksplozji mogłoby dojść, gdyby ktoś próbował je zdetonować, wrzucając na przykład do ogniska. Śmiercionośny arsenał saperzy przewieźli już na poligon do Nowej Dęby. Tam zostaną zdetonowane.