Podczas panelu jedna z jego uczestniczek Aleksandra Józefowicz z Grupy Edukatorów Seksualnych "Ponton" oceniła, że w polskiej szkole nie ma edukacji seksualnej, nie ma nawet przedmiotu o takiej nazwie. "Jest za to przedmiot 'Wychowanie do życia w rodzinie'. Jak sama jego nazwa wskazuje jest on czymś innym" - powiedziała. Jej zdaniem, także realizacja tego przedmiotu pozostawia wiele do życzenia: w części szkół tego przedmiotu w ogóle nie ma, w innych uczą go osoby niekompetentne, które pomijają pewne treści albo mówią rzeczy nieprawdziwe. Prowadząca dyskusję Ewa Wanat zapytała uczestniczącą w panelu minister edukacji Krystynę Szumilas, kiedy zostaną wprowadzone powszechnie do polskiej szkoły lekcje etyki i wychowania seksualnego. Po tym pytaniu rozległy się na sali oklaski. - W polskiej szkole jest powszechny przedmiot "Wychowanie do życia w rodzinie" - odpowiedział Szumilas. Wywołało to buczenie na sali. Minister wyjaśniła, że zasady nauczania tego przedmiotu reguluje rozporządzenie wydawane przez ministra edukacji. Zaznaczyła, że w podstawie programowej nauczania tego przedmiotu uwzględniono wychowanie seksualne. - W niektórych miejscach może być problem z jego realizacją - zaznaczyła. Poinformowała, że w takich sytuacjach należy zgłosić sprawę do nadzoru pedagogicznego. Szumilas przypomniała, że zgodnie z rozporządzeniem dotyczącym nauczania "Przygotowania do życia w rodzinie" uczestnictwo w zajęciach z tego przedmiotu jest dla uczniów obowiązkowe, chyba, że rodzice nie wyrażą zgody na uczestnictwo swojego dziecka. Zacytowała dane informujące, że 89 proc. gimnazjalistów z I klas i 91 proc. gimnazjalistów z II klas chodzi na lekcje tego przedmiotu. Minister edukacji wysłuchała też głosów z sali. Przez jedną z uczestniczek kongresu zapytana została, kto dopuścił do użytku szkolnego podręczniki do "Wychowania do życia w rodzinie". Wyjaśniła, że wszystkie podręczniki, a więc także do tego przedmiotu, są recenzowane przez ekspertów zewnętrznych. Ci zaś są delegowani przez uczelnie, instytuty i organizacje społeczne, jako osoby zajmujące się konkretnym tematem. Aby zaś konkretny podręcznik był dopuszczony do użytku szkolnego trzej eksperci muszą wydać pozytywne opinie. Jeśli takie zostały przedstawione, minister edukacji wydaje decyzję administracyjną o dopuszczeniu podręcznika do użytku szkolnego. W podręczniku zamieszczone są nazwiska ekspertów, którzy go opiniowali. - To nie jest tak, że MEN nie widzi różnych problemów związanych, chociażby z podręcznikami. Dlatego przez ostatnie trzy lata organizowaliśmy wiele spotkań i szkoleń dla ekspertów (...), którzy podręczniki recenzują, aby zwrócić ich uwagę na podstawę programową kształcenia ogólnego, ale również na sprawy związane z równością, dyskryminacją, na sprawy ważne z punktu widzenia postaw uczniów - powiedziała Szumilas.