Czego ma dość honorowy prezes Młodzieży Wszechopolskiej? Ekscesów krótko ostrzyżonych działaczy "zamawiających piwo", czy fotki posła Wierzejskiego szczęśliwego swoim spoconym ciałem pośród innych spoconych ciał, głównie męskich. Pewno nie, bo "kultura organizacyjna" wszechpolaków znana być musiała Giertychowi - przynajmniej ze słyszenia. Brzydko i jakoś tak brunatnie zapachniało ledwie dwa tygodnie temu. Obrazki imprezy w migotliwym świetle płonącej swastyki w Polsce musiały zrobić wrażenie. Także na wicepremierze. Roman Giertych wiele zawdzięcza wszechpolakom. Umiał się też za wierność młodym odwdzięczyć, wprowadzając ich do sejmu i do urzędów. Tego problemu nie rozwiąże separacja LPR od MW. Ludzie zafascynowani niegdyś ideologią nazistowską, a tym bardziej utrzymujący związki z ruchami czerpiącymi z mentalnej brei III Rzeszy, nie mogą pełnić funkcji publicznych w żadnej RP. Wyznawanie takich poglądów jest nie tylko naganne moralnie, ale dyskwalifikujące intelektualnie. Świadczy zwyczajnie o niedorozwoju umysłowym. Roman Giertych wykonał wymuszony ruch. Może to wystarczy, żeby pozostać wicepremierem w rządzie PiS-u. Co zrobią porzuceni "działacze" MW, przynajmniej ci używający podkutego obuwia? Podziękują za skarcenie, potulnie wstąpią do Ruchu Młodych LPR, ażeby przerabiać czytanki z myśli Zygmunta Balickiego i Romana Dmowskiego? Wątpię. Nie dla idei ojców endecji i nie ze względu na urok osobisty niedawnego wodza przystali do MW, ale właśnie dla płonących swastyk i "zamawiania piwa". Krzysztof Fijałek * autor jest redaktorem naczelnym portalu INTERIA.PL