W liście skierowanym do premiera Donalda Tuska, szef PiS Jarosław Kaczyński zaproponował m.in. wspólne wystąpienie do kanclerz Niemiec Angeli Merkel w sprawie oświadczenia CDU i CSU oraz rozważenie przynależności polskich partii do Europejskiej Partii Ludowej. J. Kaczyński - jak mówił na środowej konferencji prasowej - uważa, że PO powinna po czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego przystąpić do nowej frakcji, którą utworzą PiS, czeski ODS i brytyjscy konserwatyści. Komorowski, który gościł w czwartek w Kielcach, uważa że "agresywne eksploatowanie" wspólnej odezwy CDU i CSU, w której partie te domagają się wstrzymania procesu rozszerzenia UE oraz "międzynarodowego potępienia wypędzeń", budzi jego wątpliwości. - Bardzo krytycznie oceniam sposób myślenia autorów tego dokumentu. On jest szkodliwy z punktu widzenia relacji polsko- niemieckich, niewątpliwie podyktowany samolubstwem politycznym niektórych polityków CDU i CSU, którzy chcieli przed kampanią wyborczą zbić punkty u radykałów niemieckich. Jednak odpowiedź polskich radykałów jest tyle samo warta - mówił Komorowski. Jego zdaniem, straszenie w kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego rzekomym zagrożeniem niemieckim okaże się nieskuteczne. Jak mówił, przed pięcioma laty ci sami ludzie straszyli skutkami wejścia Polski do UE a "dziś nie ma ani jednej partii, która by mówiła otwarcie o tym, że należy z UE wyjść". Komorowski dodał, że Polacy pamiętają również, że lider PiS, Jarosław Kaczyński, kiedy był premierem, "sam proponował kanclerz Angeli Merkel wspólną armię europejską razem z Niemcami". - Niech więc Jarosław Kaczyński zdecyduje się, czy chce z Niemcami budować wspólną armię, czy też szykuje armię polską na wojnę z Niemcami - stwierdził Komorowski.