Kobieta przeszła operację ginekologiczną w Klinice Onkologicznej Akademickiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Trzeciego dnia po zabiegu personel kliniki przyłapał ją na paleniu. Gdy informacja dotarła do Jarosława Dębniaka, zastępcy ordynatora, zapadła decyzja o skróceniu Lachowskiej pobytu w szpitalu o dwa dni. - Przy przyjmowaniu powiedziałam lekarzom, że wypalam 15 papierosów dziennie. I lekarz wpisał to w karcie - mówi pacjentka. - Jestem palaczką od 25 lat, to straszny nałóg, nie jestem w stanie rzucić od razu. My chorzy na nowotwór mamy mnóstwo stresów, co trzy miesiące badania, biopsje, ogromny lęk, że za chwilę koniec. Zapaliłam, jak poczułam się na siłach. To mój problem i decyzja, że palę. Wyrzucenie z oddziału było dla mnie bardzo upokarzające - tłumaczy Lachowska. Szef szpitala Michał Mędraś tak wyjaśnia decyzję Dębniaka: - To przede wszystkim decyzja medyczna. Jeśli lekarz skrócił pobyt, to znaczy że stan na to pozwalał. W pewnym sensie polepszył jej warunki, bo w domu może palić bez przeszkód. Ta sytuacja jednak wywołała bardzo potrzebną dyskusję o palących pacjentach.