musi upaść" Kik zauważa, że polska lewica straciła chwilowo część swojego elektoratu na rzecz Prawa i Sprawiedliwości oraz Kościoła. By go odzyskać musi: po pierwsze, "zmienić swoje priorytety, tak by motywacją jej funkcjonowania w życiu publicznym była nie żądza władzy, ale chęć służby ludziom pokrzywdzonym", po drugie, przestać być antyklerykalna. Mając z Kościołem wspólne poglądy na tematy socjalne powinna upatrywać w nim sojusznika, a nie wroga, ponieważ "potencjalni wyborcy lewicy należą dziś do grupy najbardziej wierzących katolików". Proces odzyskiwania elektoratu przez lewicę nie jest jednak kwestią jednej kadencji, ale - jak prognozuje Kik - potrwa przynajmniej do 2012 roku. "Dlaczego? Otóż w polityce fundamentalną kwestią jest wiarygodność ideowa, programowa działaczy i przywódców partyjnych, a tego właśnie w SLD brakuje" - pisze politolog i wypomina SLD, że nie dokonał się w niej jeszcze niezbędny przewrót, który zmiótłby ze sceny politycznej wszystkich, którzy uczestniczyli w rządach Leszka Millera i Marka Belki oraz współtworzyli plan Hausnera. "Dlatego też jedyną szansą na odzyskanie wiarygodności przez polską lewicę jest odejście od sztandarów SLD. Musi dojść do upadku SLD, by nowe twarze, nowe nazwiska z różnych organizacji, stowarzyszeń, ugrupowań mogły stworzyć lewicę na nowo. W ustach Olejniczaka, który był wówczas ministrem rolnictwa, hasła socjalne nigdy nie będą wiarygodne" - podsumowuje KiK. Drugim powodem, dla którego na powrót lewicy będzie trzeba jeszcze poczekać, jest silna pozycja prawicy. Po tej części sceny politycznej będą teraz pojawiać się kolejne mutacje partyjne, które skutecznie przyciągną uwagę wyborców i dopiero około 2012 roku nastąpi polityczne zużycie prawicy. Wtedy lewica ma szansę na powrót - jednak będzie musiała o to mocno powalczyć, ponieważ "wyborcy dzisiaj nie reagują już tak automatycznie jak kiedyś, według zasady, że skoro kompromituje się prawica, to idziemy głosować na lewicę". Koniec lewicy w jej obecnym kształcie Kazimierz Kik wieszczył już w styczniu, gdy sondaż "Rzeczpospolitej" wykazał, że LiD cieszy się poparciem jedynie 4 proc. wyborców. "Przed LiD nie ma przyszłości - mówił wówczas politolog - Przez najbliższe lata polska lewica się nie podniesie. Nie ma w niej siły do zmiany, bo ona wypływa z ideowości, a lewica już dawno ją straciła".