Minister, która była gościem radiowej Jedynki, bagatelizuje sprawę. Zarzuty NIK nazywa "burzą w szklance wody". Dodaje jednak, że nie powinno dojść do sytuacji, w której na koncercie Madonny poniesiono tak dużą stratę. Na koncert wydano 5 milionów 800 tysięcy złotych. Minister Mucha broni się przed zarzutami NIK Minister sportu Joanna Mucha nie zgadza się z zarzutami Najwyższej Izby Kontroli, która uznała, że jej resort wydał publiczne pieniądze na koncert Madonny niegospodarnie i niezgodnie z ich przeznaczeniem. - NIK zamknął oczy na zdrowy rozsądek - podkreśliła. - Nie wierzę w dogmat nieomylności Najwyższej Izby Kontroli. Wiem, że to instytucja, która ma chronić nasze publiczne pieniądze i wiem, że robi to z wielkim zaangażowaniem, ale w moim przekonaniu, w tym konkretnym przypadku, zamknęła oczy na zdrowy rozsądek - powiedziała Mucha. Kolegium NIK uznało, że z budżetowej rezerwy celowej przeznaczonej na zadania związane z turniejem Euro 2012 oraz na upowszechnianie siatkówki wśród dzieci i młodzieży nie można było dofinansować koncertu Madonny. Resort przekazał na to 5,8 mln zł. Kolegium rozpatrywało zastrzeżenia, jakie ministerstwo sportu zgłosiło do wcześniejszego raportu NIK. W maju, gdy minister Joanna Mucha odwoływała się od raportu, tłumaczyła, że jej resort miał zgodę Ministerstwa Finansów na wykorzystanie pieniędzy z rezerwy.